ABY POWSTRZYMAĆ OKRUTNĄ CHOROBĘ…
Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Artur odszedł. Pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy go tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jego leczeniu.
Historia Artura:
Mam 49 lat, zawsze byłem silnym mężczyzną i nie skarżyłem się na żadne dolegliwości. Kiedy w ubiegłym roku w listopadzie rodzina zmusiła mnie do pójścia do lekarza, ani oni ani ja nie spodziewaliśmy się jaką usłyszymy diagnozę.
Zaczęło się od utraty czucia w palcach u rąk, nie mogłem normalnie utrzymać sztućców, potem zaczęły słabnąc całe ręce, następnie nogi. Praca zaczęła mnie coraz bardziej męczyć, nie dawałem rady wytrzymać 8h na nogach, czego wymagało moje stanowisko pracy. Dostałem zwolnienie lekarskie, a w tym czasie zgłosiłem się do szpitala żeby zrobić wszystkie badania i dowiedzieć się z czego wynikają moje problemy.
Po spędzeniu prawie 2 tygodni w szpitalu, poddaniu się kolejnym badaniom i przeprowadzonym wywiadzie, lekarz wydał opinię: podejrzenie SLA (stwardnienie boczne zanikowe). Nie wiedziałem wtedy nawet co to za choroba ani tym bardziej nie przypuszczałem, że nie ma żadnego lekarstwa, które mogłoby mnie całkowicie wyleczyć i przywrócić sprawność.
Od listopada odwiedziłem kilkunastu lekarzy i zrobiłem więcej badań niż przez całe swoje dotychczasowe życie. Ponieważ SLA jest chorobą, której nie można jednoznacznie stwierdzić na podstawie wyników badań, konieczna jest ciągła obserwacja zmian zachodzących w organizmie, toteż od razu nie mogliśmypodjąć konkretnych działań, aby powstrzymać jej postęp.
Mijały miesiące a ja stawałem się coraz słabszy. Na jednej z wizyt u neurologa otrzymałem kontakt do kliniki w Olsztynie zajmującej się przeszczepem komórek macierzystych, które są przyszłością w leczeniu tej i wielu innych chorób. Razem z rodziną postanowiłem skontaktować się z tą kliniką. Dostałem szczegółowe informacje na temat przebiegu terapii oraz jej kosztów. Poproszono mnie o dostarczenie dokumentacji medycznej w celu sprawdzenia czy kwalifikuję się do terapii, wysłaliśmy wszystko, zrobiliśmy też brakujące badania i po weryfikacji otrzymałem informację, że zostałem zakwalifikowany. Pojawiło się światełko w tunelu…
Zdaję sobie sprawę, że na dzień dzisiejszy nie ma lekarstwa, które całkowicie by mnie wyleczyło i przywróciło sprawność sprzed dwóch lat kiedy to jeździłem na rowerze, pływałem, chodziłem na długie spacery, tańczyłem na imprezach… Jednakże mam ogromną nadzieję i wierzę, że dzięki terapii komórkami macierzystymi zatrzymam postęp tej okropnej choroby.
Ciągle trwają badania nad lekiem na SLA. Chciałbym i wierzę, ze doczekam chwili kiedy taki lek zostanie zatwierdzony i zrobię wszystko żeby tak było. Obecnie coraz ciężej mi się poruszać, większość czasu spędzam w domu, bo aby wyjść potrzebuję pomocy kogoś z rodziny (mieszkamy na piętrze), właściwie przy każdej czynności potrzebuję wsparcia. Niestety wiem, że będzie coraz gorzej. Dlatego tak ważne jest abym jak najszybciej mógł zatrzymać postęp choroby.
W lipcu byłem na pierwszej serii podania komórek macierzystych w Olsztynie, udało się zebrać potrzebną kwotę 18 tysięcy złotych. Niestety żeby terapia przyniosła jakiś skutek takich podań musi być więcej, lekarz mówił o 6. Koszt każdej kolejnej to kolejne 18 tys., na co w obecnej sytuacji, kiedy jestem na rencie, zwyczajnie mnie nie stać. Do tego konieczna jest ciągła rehabilitacja.. Dlatego z całą rodziną zwracam się z prośbą o pomoc do wszystkich ludzi wielkiego serca. Sam sobie nie poradzę, ale razem z Wami mam szansę.
Rodzina bardzo mnie wspiera i dla nich chcę żyć jak najdłużej!
Mam swoje cele: w listopadzie zostanę dziadkiem – chciałbym móc spędzić jak najwięcej czasu z wnuczką, a w przyszłym roku mój starszy syn się żeni – zdaję sobie sprawę, że nie dam rady zatańczyć na jego weselu, jednak mam nadzieję, że będę mógł mu towarzyszyć w tym ważnym dniu.
Choć ta choroba z każdym dniem mnie osłabia, bardzo wierzę, że z Waszą pomocą uda mi się ją zatrzymać… Będę wdzięczny za każdą pomoc!