PANA KAZIKA APETYT NA ŻYCIE. KAZIMIERZ I RAK…
Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Kazimierz odszedł. Pozostanie na zawsze w serach tych, którzy go tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jego leczeniu. Dzięki Wam dłużej był razem z ukochaną rodziną.
Historia Kazimierza:
Ogromna miłość i wsparcie moich ukochanych bliskich podsyca we mnie apetyt na życie, o które walczę każdego dnia od sierpnia 2016 roku.
Diagnoza i rokowania – ZŁOŚLIWY NOWOTWÓWR i 3 tygodnie życia. Nie ma mocnych na takie słowa. Morze łez, ocean strachu i rozpaczy. Ale ja nie chciałem umierać. Przecież miałem i wciąż mam dla kogo walczyć. To były trudne rozmowy, ale to wtedy zrozumieliśmy wszyscy jak wielką siłą jest miłość i wiara. Żona, córka i syn wspierali mnie w moich decyzjach, dopingowali do walki, ale najwięcej energii i siły do tego, by się nie poddawać dostaję od Amelki i Leonka – moich ukochanych wnuków.
Potem była operacja całkowitej resekcji trzustki ratująca życie, potem zniosłem wszystkie trudy leczenia chemioterapią. Jednak choroba nie odpuszczała. Doszło do jej wznowy. Nowotwór okazała się się być odporny na chemię, a jego położenie nieresekcyjne. I wtedy powiedziano mi, że jest metoda, która mogła by być moją szansą, ale nie jest refundowana przez NFZ. polega na niszczeniu nowotworów położonych w strukturach krytycznych – w obrębie naczyń krwionośnych lub bezpośrednio na nich – przy użyciu impulsów elektrycznych.
Nie jest łatwo prosić jeśli całe życie dawało się innym. Kocham ludzi i zwierzęta. Moja pasja to hodowla gołębi i pszczół. Lubię spotykać się z rodziną. Przy ognisku opowiadać o tym, co było, snuć plany na przyszłość i chociaż choroba, z którą się zmagam nie jest łatwym przeciwnikiem, to wierzę, że mam przed sobą jeszcze piękny kawałek życia i wiele rzeczy do zrobienia.
Wiem, jest wielu ludzi, którzy zmagają się z problemami zdrowotnymi, ale ja również należę do tej grupy, dlatego proszę innych o pomoc, o pochylenie się nad moją prośbą. Może dzięki Państwu uda mi się wygrać bitwę, a może wojnę z rakiem i żyć dalej, być szczęśliwym i móc patrzeć, jak dorastają moje wnuki.
Za każde wsparcie w mojej walce o przyszłość już dziś każdemu z Was dziękuję.
Kazimierz