PILNA OPERACJA RATUNKIEM DLA KUBUSIA…
Czasem zdaje mi się, że najbardziej boli mnie jego ufne spojrzenie – oczka maleńkiego synka, który wierzy, że mamusia go uratuje – zabierze ból, wyprostuje rączki i nóżki i sprawi, że będzie już zdrowy… Gdy Kubuś pyta -„Mamusiu kiedy będę chodził sam? Mamusiu kiedy zjem sam obiadek? Kiedy zagram w piłkę i sam pojadę na rowerku?” – odpowiadam: „Niedługo synku, niedługo…”, ale te słowa mnie aż bolą, bo wiem, że to nie ode mnie zależy… Operacje są tak drogie, ze dla nas samych zupełnie nieosiągalne… Do oczu cisną mi się gorzkie łzy i ledwo je powstrzymuję, aby mój Kabulek ich nie zauważył…