PROSZĘ POMÓŻ MI !!! JA TEŻ CHCĘ ZATAŃCZYĆ NA STUDNIÓWCE…
Aktualizacja:
Dominika odbyła operację. Wszystkim dziękujemy za pomoc.
Historia Dominiki:
Dlaczego moje dziecko tak cierpi??!! To pytanie, które zadawałam Bogu każdego dnia…
Dominika urodziła się zimą 2000r w cieszyńskim szpitalu jako zdrowe dziecko, zgodnie z regułą, po trzech dniach, wypisane do domu. Nasze życie nie wyróżniało się niczym szczególnym. Nadszedł czas, kiedy moja córka skończyła dwa latka. Wtedy właśnie znaczna ilość osób zaczęła zwracać mi uwagę, na sposób w jaki chodzi Dominika.
Według wielu utykała dziwnie na jedną nóżkę. Zaniepokojona wybrałam się z córką do lekarza pierwszego kontaktu,który stwierdził, że wszystko jest w porządku i córka wyrośnie z lekkiego utykania. Tak jednak się nie stało. Z upływem czasu było już tylko gorzej. Po raz kolejny udaliśmy się do lekarza, który skierował Dominikę na badanie rtg.
Po odebraniu wyników i zgłoszeniu się na kontrolę usłyszeliśmy druzgocącą prawdę..
„ Jest już za późno na jakąkolwiek inną metodę leczenia, Pani córkę czeka operacja…”
Dominika całe swoje krótkie życie chodziła z wrodzonym zwichnięciem stawu biodrowego, które zdążyło już wyrządzić wiele szkód. Zamarłam z przerażenia… Jak to się mogło stać pytałam lekarza… Przecież widziało i badało ją tylu różnym specjalistów…
Czekaliśmy na termin przyjęcia do szpitala. Wtedy Dominika miała już 4 latka. Przed planowaną pierwszą operacją lekarze postanowili założyć córce
wyciąg klamrowy na okres 2,5 miesięcy. Sama myśl o przewierceniu kolan mojej małej córeczki powodowała u mnie szybsze bicie serca…
Jak zaplanowano, tak też zrobiono. Pierwsze dni były koszmarne. Ból był nie do zniesienia! Córka krzyczała i wyła z bólu, a ja nie mogłam jej pomóc. Pękało mi serce. Po upływie traumatycznych dwóch miesięcy ściągnięto wyciąg operacyjne i założono panewkę w stawie biodrowym. Wypisano Nas do domu.
Po okresie rekonwalescencji na wizycie kontrolnej okazało się, że całe cierpienie mojego dziecka poszło na marne… Wszystko co dotychczas zrobili lekarze nie przyniosło żadnej poprawy. Postanowiono po raz kolejny założyć ten sam wyciąg na nóżki Dominisi, który w późniejszym czasie również okazał się nie skuteczny.
Byliśmy załamani, zmęczeni i bezsilni… Traciliśmy nadzieję na powrót do normalnego życia. Z powodu ciągłych hospitalizacji byłam zmuszona zrezygnować z pracy. Nasze życie zamieniło się w piekło. Kolejne miesiące, w których towarzyszył ból, cierpienie i łzy ciągnęły się w nieskończoność. Ponownym pomysłem lekarzy na wyleczenie stawu było zespolenie zewnętrzne stawu biodrowego. Zespolenie to przypominało mechanizm do torturowania ludzi. Najgorszy natomiast był fakt, iż sama musiałam przekręcając codziennie kluczem naciągać kość własnego dziecka! Oczywiście i ten pomysł okazał się nieskuteczny. W pewnym momencie zdaliśmy sobie sprawę z tego, że Nasza córka jest „ królikiem doświadczalnym” w rękach specjalistów. Jeżeli w ogóle tak można ich nazwać… Ostatnim etapem było założenie gipsu i operacyjne przecięcie miednicy. Wszystko co opisałam nawet w najmniejszym stopniu nie pomogło Dominice.
Udaliśmy się do innego poleconego Nam ortopedy. Lekarz ten pousuwał wszystkie metale z nogi córki, uważając że nie spełniają one żadnej funkcji. Założył skoble do kolana, w celu wyprostowania uszkodzonej wyciągami chrząstki. Następnie poinformował Nas,że już nic nie da się zrobić. Lewa noga córki jest 5 cm krótsza od drugiej,a stawy zniszczone tak bardzo,że w najbliższej przyszłości córkę będzie czekał wózek inwalidzki.
Żyjąc bez nadziei na wyleczenie, po latach cierpienia pojawiła się szansa w Niemieckiej klinice. Z pomocą życzliwych Nam osób, zorganizowaliśmy pieniądze na badania i konsultację za granicą. Znaleźliśmy profesora, który zgodził się podjąć operacji i leczenia nóg Dominiki. Jak sam stwierdził przypadek jest ekstremalny,ale jest duża szansa na wyleczenie. W ciągu tych wszystkich lat drugi staw biodrowy również uległ zwichnięciu,a kolanowy skrzywieniu. Operacja ma odbyć się w trzech, lub czterech etapach.
Klinika wyceniła pierwszą operację na kwotę 15 500 euro. Do tego dojdą koszty leczenia i rehabilitacji. Nie jesteśmy zamożną rodziną dlatego bardzo prosimy ludzi o dobrym sercu o pomoc. Bez Państwa pomocy Dominika w przeciągu najbliższych dwóch lat przestanie chodzić!
To właśnie pieniądze zadecydują o tym czy Nasze dziecko będzie mogło normalnie żyć.:(
Mama Dominiki
Gabrysia
Pomóc Dominice można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “1102 pomoc dla Dominiki Greń”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Dominika:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Bank Zachodni WBK
Title: „1102 Help for Dominika Gren”
Aby przekazać 1% podatku dla Dominiki:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “1102 pomoc dla Dominiki Greń”
Dominice można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: