MOJE ŻYCIE, MOJA CHOROBA, MOJA NADZIEJA. MIECZYSŁAW I RAK
Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Mieczysław odszedł. Pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy go tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jego leczeniu.
Historia Mieczysława:
Od młodych lat ciężka praca. Ale nie narzekałem. Moje gospodarstwo było moim życiem na równi z rodziną, którą założyłem. Mimo, że większość obowiązków spadło na mnie z powodu choroby żony, kochałem to co robiłem. Hodowla królików stała się jednocześnie moją pasją. To u nich wypoczywałem nawet po najcięższym dniu. Spokojne, puchate kulki pozwalały mi odnaleźć spokój i siłę na kolejny dzień.
Trzy córki pozakładały swoje rodziny, obdarowały nas upragnionymi wnukami. Nasz dom w każde święta, ale i bez okazji był pełen radości, śmiechu i gwaru – takiego najpiękniejszego dla człowieka spełnionego życiowo. Skończyłem 70 lat.
Do 2016 roku sądziłem, że los był dla mnie i mojej rodziny mimo wszystko łaskawy. Ale wtedy pojawił się ON – RAK. Pierwsze bóle brzucha, pierwsze badania diagnostyczne i usłyszałem – RAK. Lekarze z Olsztyna niemal natychmiast przekazali mnie w ręce specjalistów z Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacji Wątroby ze szpitala na Banacha w Warszawie. W maju 2016 usunięto mi prawy płat . Ból złagodzono, ale nie złagodzono strachu. Bo w chwili, gdy zamieszkał w naszym domu RAK zaprosił swego nieodłącznego w takich sytuacjach towarzysza – zamieszkał też STRACH. Pierwotny, wręcz zwierzęcy, niekontrolowany. Czuję go nieustannie. Wiem, że kroczy za mną krok w krok. Za mną, za moją żoną, za moimi dziećmi. Siedzi w kuchni na taborecie, w pokoju na kanapie, w altanie ogrodowej. Jest z nami wszędzie.
Po operacji najbardziej bałem się wznowy. I może myśląc niemal nieustannie o tym, czego nie chcę przywołałem wznowę. Choroba wróciła w maju 2018. Badania kontrolne nie pozostawiły złudzeń. Lekarze nie ukrywali przede mną, że jest bardzo źle. Gorzej niż dwa lata wcześniej.
Dla nich – moich najbliższych i ukochanych, ale też dla siebie chcę zawalczyć z RAKIEM o swoje życie. Samemu mi się nie uda – to już wiem. Dlatego chciałbym poprosić Was o pomoc w tej walce. Jeśli dostanę taka szansę – nauczę moje wnuki empatii. Takiej, której ja dziś potrzebuję.
Mieczysław.