NOWOTWÓR ZMIENIŁ MI TWARZ, ALE NIGDY NIE ODBIERZE MIŁOŚCI DO DZIECI I WNUKÓW, DLA KTÓRYCH CHCĘ ŻYĆ
ENGLISH VERSION —> LINK
Mam na imię Jadwiga. Mieszkam nieopodal Kalisza, mam 64 lata. Moje życie koncentruje się wokół wnuków, których – w ciągu kilku lat – pojawiło się u mego boku aż siedmioro! Niestety, na ten czas, który mógłby być najszczęśliwszy w życiu kładzie się cieniem prowadzona od wielu lat walka z rakiem podstawnokomórkowym twarzy.
Zaczęło się niewinnie: w okolicy nosa pojawiła się niewielka krosta. Jednak po pewnym czasie zmiana przekształciła się w dużą, otwartą ranę, która sprawiała wiele bólu i szpeciła twarz. Ponieważ rana pożerała coraz większy obszar, zdecydowałam się podjąć leczenie w Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu. Tam w 2006 roku przeszłam pierwszą z – jak się później okazało – ośmiu operacji. Schemat wciąż był podobny: po każdym z bardzo trudnych i wyczerpujących zabiegów pojawiała się nadzieja, że problem został raz na zawsze rozwiązany. Niestety nadzieje okazywały się płonne.
Jak tłumaczyli mi lekarze: rak podstawnokomórkowy nie daje przerzutów. Jednak jeśli zabieg jego usunięcia nie jest radykalny i pozostaną chociaż pojedyncze komórki nowotworowe proces wzrostu ciągle się toczy. Przekonałam się o tym boleśnie w 2016 roku. Po poprzedniej operacji z 2012 roku skierowano mnie na zabiegi brachyterapii, po których odtrąbiono sukces. Mimo, iż przez cztery lata sumiennie stawiałam się na badania kontrolne i zapewniano mnie, że wszystko jest w porządku, pod czujnym okiem lekarzy rak urósł do ogromnych rozmiarów. Tym razem usadowił się wewnątrz lewego policzka. Nie był widoczny na zewnątrz, nikt nie widział jednak potrzeby zlecenia badania tomografem komputerowym. W wyniku tego zaniedbania usłyszałam, że by żyć muszę się poddać zabiegowi usunięcia lewego oka, części policzka i połowy podniebienia. Nie miałam wyboru. W miejsce po usuniętych częściach twarzy wszczepiono mi płat mięśnia i skóry z prawego uda, co bezpowrotnie zmieniło mój wygląd.
Moje życie zupełnie się zmieniło. Od tej pory każde wyjście pomiędzy ludzi wiązało się z olbrzymim dyskomfortem. Miałam jednak dzieci i wnuki, dla których mogłam żyć.
W styczniu 2018 roku przeszłam kolejną operację, tym razem usunięcia nowotworu w zatoce czołowej. Spokój trwał krótko. Wciąż czułam, że dzieje się coś niedobrego. W badaniu tomografem z listopada 2018 roku wyszło, że mam wznowę u nasady nosa, która nacieka na prawe oko. Tym razem lekarze z WCO orzekli, że ich możliwości leczenia wyczerpały się. Skierowali mnie do Szpitala Klinicznego im. H. Święcickiego UM w Poznaniu na terapię farmakologiczną lekiem Erivedge. Opinie na temat tego leczenia, zarówno kadry medycznej, jak i te, z którymi spotkałam się w internecie były naprawdę świetne. Pomyślałam, że jest dla mnie szansa, i że uda mi się przeżyć jeszcze wiele pięknych chwil.
Mimo, że w tym czasie przechodziłam bolesne zapalenie w miejscu przebytych operacji, pełna optymizmu udałam się 2 stycznia 2019 roku do szpitala, by zakwalifikowano mnie do programu lekowego. Po wizycie miałam czekać kilka dni na odpowiedź, kiedy będę mogła rozpocząć terapię. Zadzwonił telefon i nogi mi się ugięły. Szok. Okazało się, że Ministerstwo Zdrowia przestało refundować Erivedge. Lek, który jest dla mnie jedyną nadzieją był w zasięgu ręki i nagle stał się nieosiągalny. Cena za jedno opakowanie na 28 dni to ponad 20 tysięcy złotych. Nie jestem w stanie samodzielnie zakupić tego środka. Dlatego zwracam się z gorącą prośbą o pomoc w sfinansowaniu leczenia.
Sprawa jest pilna, gdyż rak w takim stadium jest nieprzewidywalny. Moja walka z nim może się zakończyć zwycięstwem. Zwycięstwem, którym jest życie
AKTUALIZACJA:
Chcielibyśmy z całego serca podziękować za pomoc w ratowaniu życia naszej mamy.
Na stronie Ministerstwa Zdrowia pojawiło się nowe obwieszczenie w sprawie leków refundowanych:
Wynika z niego, że Erivedge ma być ponownie refundowany! Nie wiemy jednak, kiedy dokładnie ruszy program lekowy. Z naszych informacji wynika, że czas oczekiwania na wdrożenie do programu wynosi około 6 tygodni. Za pieniądze zebrane do tej pory udało się rozpocząć leczenie, a środki zebrane w ramach siepomaga pozwalają nam na jego kontynuowanie przez kolejnych 56 dni
Jeszcze raz bardzo wszystkim dziękujemy za wielką pomoc!
Pomóc Jadwidze można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Santander Bank
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “2109 pomoc dla Jadwigi Pilas”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Jadwiga:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawałek Nieba
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Santander Bank
Title: „2109 Help for Jadwiga Pilas”
Aby przekazać 1% podatku dla Jadwigi:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “2109 pomoc dla Jadwigi Pilas”
Jadwidze można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: