CIĄŻA, OIOM, ŚPIĄCZKA, WALKA O POWRÓT DO ŻYCIA…
Czasami trzeba poprosić o pomoc. Nazywam się Beata Turowska, do niedawna jeszcze Brzezińska i tak pewnie kojarzy mnie większość znajomych. Planowałam, chyba jak każdy, piękne życie. Właśnie założyłam rodzinę, spodziewałam się dziecka, gdy nagle, 9 października bardzo źle się poczułam i trafiłam do szpitala. Niby normalna sprawa, nudności i wymioty w ciąży nie są niczym wyjątkowym. Jednak nasilające się objawy były symptomami czegoś znacznie poważniejszego.
W szpitalu w Radziejowie straciłam przytomność, przetransportowano mnie na intensywną terapię Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Jana Biziela w Bydgoszczy i tam utrzymywano w śpiączce farmakologicznej. Jak się później dowiedziałam wtedy umarło moje dziecko, a ja walczyłam o życie.
W dniu moich 35 urodzin, 20 października, zostałam wybudzona ze śpiączki. Silne leki uśmierzające ból, gorączkę i łagodzące lęk spowodowały ograniczenie funkcji poznawczych i świadomości, dochodziło także do utraty kontaktu z otoczeniem. Niewiele pamiętam z tego czasu.
Dopiero 6 grudnia, jak twierdzi moja najbliższa rodzina, zdarzył się cud. Wróciłam. Teraz jestem już ciągle przytomna, świadoma, jem i komunikuję się poprzez szept.
Obecnie przebywam w szpitalu we Włocławku na Oddziale Intensywnej Terapii, tu mam zapewnioną ciągłą opiekę.
Przez ostanie 3 miesiące mój organizm został wyniszczony ostrym zapaleniem trzustki , nadczynnością przytarczyc, oraz guzem lewego płata tarczycy.
Przeszłam sepsę , byłam żywiona pozajelitowo, podłączono mnie do respiratora i sztucznej nerki, założono tracheotomię, straciłam znaczną część masy mięśniowej, choruję na zakrzepicę,a w wyniku niedotlenienia doszło do uszkodzenia mózgu i porażenia czterokończynowego. Ucierpiał także mój wzrok, ale ja żyję. Dzięki znakomitej opiece personelu szpitala w Bydgoszczy, a teraz także we Włocławku mam szanse wrócić do zdrowia i sprawności.
Jestem bardzo dzielna, codziennie toczę walkę o lepsze, normalne życie. Codziennie ćwiczę pod okiem specjalistów. Rodzina stara się zapewnić mi dodatkową rehabilitację. Dzięki temu potrafię już sama napić się wody z butelki, mogę się podpisać i zaczęłam poruszać nogami. Potrzeba czasu, wytrwałości i cierpliwości bym wróciła do sprawności, która umożliwi mi samodzielne funkcjonowanie. Potrzeba także nakładów finansowych i właśnie to jest powodem dla którego opisuję moją sytuację.
Niestety, kiedy zaczęłam wracać do formy, mój mąż mnie opuścił. Od początku mojej choroby wydatki związane z leczeniem i rehabilitacją pokrywane są z renty i emerytury moich rodziców, oraz mojej pomniejszonej przez pobyt w szpitalu pensji. Nasz domowy, rodzinny budżet nie jest w stanie, przez tak długi czas pokryć wszystkich wydatków związanych z moją chorobą. Kiedy wyjdę ze szpitala będę potrzebowała funduszy na leki, sprzęt medyczny i rehabilitacyjny i rehabilitację.
Jestem ambitna i dam radę. Chcę dalej realizować się zawodowo, chcę wrócić do pracy, którą lubię. Nie tracę nadziei, że z pomocą pokonam trudności. Dziś trwają przy mnie osoby, które najbardziej we mnie wierzą. Proszę pomóżcie mi wrócić do jak największej sprawności i dawnego życia.
Pomóc Beacie można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Santander Bank
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “2519 pomoc dla Beaty Turowskiej”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Beata:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawałek Nieba
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Santander Bank
Title: „2519 Help for Beata Turowska”
Aby przekazać 1% podatku dla Beaty:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “2519 pomoc dla Beaty Turowskiej”
Beacie można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: