POTRZEBNY LEK ABY URATOWAĆ MOJĄ KOCHANĄ DOROTKĘ WALCZĄCĄ Z BIAŁACZKĄ
Od dawna patrząc na nieszczęścia ludzi zastanawiam się nad sensem naszego życia.
Dziś skończyłam 80 lat i to pytanie ciągle tkwi w moich myślach.
Najpierw szczęśliwe dzieciństwo, radosna młodość, później już schodki pod górę. Praca, obowiązki, zmartwienia, problemy i znów trochę radości – narodziny dzieci.
Najpierw dziewczynka, później chłopczyk – zdrowe, ładne, grzeczne, zdolne.
I ta obawa (jak każdej matki) oby nic złego ich nie spotkało.
Spotkało – niestety.
W wieku 24 lat u progu dorosłego życia zachorował syn, na straszną, nieuleczalną do dziś chorobę – stwardnienie rozsiane.
Patrzyłam codziennie jak słabnie w oczach ale próbuje walczyć różnymi sposobami ze swoją niemocą. Na próżno. Choroba postępowała nieubłaganie. Przestał pracować, chodzić, później nawet poruszać nogami i na koniec mówić. Męczył się 18 lat. Wcześniej pełen pomysłów, planów – gasł z dnia na dzień.
W tym czasie przeżyłam śmierć męża (rak płuc) i ostatnie 10 lat mieszkałam z synem sama. Zmarł mając 42 lata.
Córka założyła swoją rodzinę, urodziła zdrowego synka, tylko Jego tata zmarł nagle w wieku też 42 lat (zawał serca). Córka dzielnie walczyła z przeciwnościami losu, nigdy się nie skarżyła, choć różne dolegliwości dawały Jej się we znaki coraz częściej.
W październiku 2020 r. Z powodu coraz mocniejszych bólów głowy, musiała poddać się poważnej operacji – usunięcia oponiaka mózgu. Operacja się udała, ale po wyjściu ze szpitala, już w domu bardzo źle się czuła, pojawiła się dziwna wysypka, bóle pleców, później brzucha, słabła i cierpiała.
Pani doktor skierowała Ją do szpitala na Oddział KOR UCK w Gdańsku. Bardzo szybko zdiagnozowano ostrą białaczkę szpikową FLT3. Kolejny cios.
Mój Boże! Dlaczego, dlaczego znów?
Od listopada przebywa w szpitalu UCK na Oddziale Intensywnego Leczenia Hematologicznego z przerwą świąteczną od 23.12.2020 do 13.01.2021 z nadzieją, że będzie lepiej.
Niestety – nie jest lepiej. Diagnoza – wznowa choroby podstawowej. Na razie znów chemia.
W zaświadczeniu lekarskim z dnia 26.01 z bijącym sercem przeczytaliśmy:
„Stan chorej wymaga rozpoczęcia leczenia lekiem GLITERYTYNIB
KOSZT TERAPII MIESIĘCZNEJ 90 000 zł konieczność prowadzenia terapii przez co najmniej 3 miesiące
w razie uzyskania remisji konieczność pilnej transplantacji szpiku kostnego”
Trwa szukanie dawcy szpiku. Czy się powiedzie? W tej chwili ważne są pieniądze na lekarstwo, którego cena przekracza nasze możliwości. Jedyna nadzieja, że pomogą nam w tym krewni, przyjaciele i Ci, którzy mają dobre serca. Wierzę mocno, że tym razem wraz z ludźmi dobrej woli, którzy czytają moje zwierzenia i gorącą prośbę, uda nam się uratować moją jedyną Kochaną Dorotkę.
Tak sobie marzę, abym w ostatniej chwili mojego życia zobaczyła Ją zdrową, uśmiechniętą i szczęśliwą. Aby potrzymała mnie za rękę i powiedziała „nie martw się mamuś, śpij spokojnie, będę o Tobie jeszcze długo myślała”. Wtedy może uwierzyłabym, że moje życie jednak miało sens.
Wszystkim, którzy zechcą przychylić się do naszej prośby o wsparcie – z góry serdecznie dziękujemy.
mama Doroty, syn, synowa, Darek
i ukochany wnuczek
Pomóc Dorocie można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Santander Bank
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “2820 pomoc dla Doroty Grandt”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Dorota:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawalek Nieba
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Santander Bank
Title: „2820 Help for Dorota Grandt”
Aby przekazać 1% podatku dla Doroty:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “2820 pomoc dla Doroty Grandt”
Dorocie można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: