MALUTKA NADUSIA WALCZY Z NOWOTWOREM
Nie ma takich słów które mogłyby wyrazić ból po stracie ukochanego dziecka. Nadia odeszła… Pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy tak bardzo ją kochają i w chwilach spędzonych razem, które nigdy nie zostaną odebrane… Dziękujemy wszystkim za pomoc w jej leczeniu
Historia Nadii:
Cześć, jestem Nadia. We wrześniu skończyłam roczek, ale zanim nadszedł ten dzień w moim brzuszku lekarze znaleźli bardzo dużego guza. Guz usytuowany na wątrobie uciskał na pozostałe moje wnętrzności – miałam wówczas 9 miesięcy. Od tej pory szpital stał się moim drugim domem, to tam uczyłam się pierwszych słów i stawiałam pierwsze kroki. W międzyczasie przeszłam 6 cykli ciężkiej chemii, która przygotowywała mnie do operacji. Operacja odbyła się w październiku. Trwała bardzo długo. Była bardzo ciężka i ryzykowna, ale lekarzom udało się usunąć guza w całości. Wraz z guzem usunięto mi połowę wątroby.
Kolejnym etapem mojego leczenia miał być przeszczep szpiku. Nie mam jednak szczęścia, ponieważ za każdym razem coś stoi na przeszkodzie. Złe wyniki badań, bakteria, wirus i jak się okazało końcem stycznia – kolejne guzy.
Moi rodzice ciągle szukają skutecznego sposobu na to, abym wyzdrowiała i mogła wrócić do domu. Scenariusze są różne. Sytuacja potrafi się zmienić z dnia na dzień. Nie wykluczamy kontynuacji leczenia za granicą, co pociąga za sobą dość kosztowne konsekwencje.
Jeżeli chciałbyś mi pomóc, to proszę o przekazanie wpłat i 1,5 % podatku. Środki, które uda mi się zebrać otworzą mi nowe możliwości na dalsze leczenie.
Jedyne o czym marzę, to powrót do zdrowia i do domu, w którym wraz z rodzicami i rodzeństwem będę cieszyć się każdym wspólnie spędzonym dniem.