TRUDNA WALKA Z NOWOTWOREM ZMIENIŁA MOJE ŻYCIE
Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Justyna odeszła. Pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy ją tak bardzo kochają.
Historia Justyny:
Nazywam się Justyna. Od 1,5roku walczę z nowotworem jajnika. Diagnoza spadła jak grom z jasnego nieba, do tej pory nie potrafię się otrząsnąć. Moje plany, marzenia w jednej chwili runęły w gruzach. Teraz mam tylko jedno marzenie – wyzdrowieć. Torbiele na jajniku pojawiały się u mnie dość często, za każdym razem była to torbiel endometrialna, jednak w roku 2021 po laparoskopii lekarze zdiagnozowali guza o granicznej złośliwości. Doradzili abym przeszła kolejna operację usuwając macicę wraz z jajnikami i jajowodami gdyż takie guzy szybko odrastają na nowo. Posłuchałam lekarzy i w styczniu 2022r przeszłam trudna 6h operację. Po operacji bardzo długo dochodziłam do siebie ale ze względu na to, że prowadzę jednoosobową działalność gospodarczą (rozliczenia zeznań podatkowych za granicy), nie mogłam sobie pozwolić na zamknięcie biura więc z trudem ale dzielnie chodziłam do pracy. Po miesiącu przyszły wyniki histopatologiczne i diagnoza – surowiczy rak jajnika high grade, figo IIIB.
W lutym 2022r trafiam pod opiekę Narodowego Instytutu Onkologii w Gliwicach. Wybrałam Gliwice bo znajduje się on najbliżej mojego miejsca zamieszkania, jak i jest to jeden z najlepszych ośrodków onkologicznych w Polsce. Moja pierwszą dawkę chemioterapii otrzymałam w marcu 2022r., wzięłam ją 6 razy. Tak mijały tygodnie z nadzieją, że chemia zadziała i wszystko co było zniknie na zawsze z mojego organizmu. Po kolejnych badaniach tomografu komputerowego oraz badaniu PET stwierdzono wznowę i powiększone węzły chłonne. Konsylium zdecydowało aby została mi zmieniona chemia w lutym 2023 na Caelyx. Obecnie przyjmuję wlewy co 4 tygodnie. Co kolejny trzeci cykl mam wykonywany tomograf. Aktualnie ogniska nowotworu ani się nie zwiększyły ani nie zmniejszyły czyli stan stabilny.
Prowadzę własną działalność lecz z braku sił przekształciłam pracę w biurze na pracę z domu bądź też, że tak powiem z łózka. Aktualnie dochody z działalności nie pokrywają wszystkich wydatków, a oszczędności kurczą się. Nie jestem w stanie pracować tyle ile kiedyś. Chemioterapia powoduje zmęczenie i osłabienie. Gdyby przybyło mi sił nie wykluczam rozwinięcia się zawodowo. Aktualnie marzy mi się kurs na projektanta wnętrz, a co za tym idzie mogłabym podjąć jakieś zlecenia zdalnie na zaprojektowanie domu, mieszkania nie wychodząc z domu. W tym wszystkim widzę dwa pozytywne argumenty dla mnie. Pierwszy to kolejny grosz który by mi pomógł w walce z chorobą, a drugi to chociaż na chwilę mogłabym oderwać myśli związane z chorobą.
Przystępując do fundacji mam cichą nadzieje, że trafię na dobre dusze, które dadzą nadzieje na lepsze jutro, otrzymam wsparcie finansowe jak i duchowe oraz wyznaczą dla mnie najlepszy kierunek leczenia.