ŚWIATEŁKO W TUNELU… MÓJ TATUŚ I RAK…
Jak to się zaczęło? Normalnie. W 2010 r. zacząłem mieć problem z połykaniem. Poszedłem do lekarza, który zdiagnozował chorobę o nazwie achalazja, a problemy z nią związane miał rozwiązać prosty zabieg chirurgiczny… I właśnie wtedy, podczas zabiegu lekarze odkryli coś, co postawiło mój poukładany świat na głowie. GUZ NOWOTWOROWY, KTÓRY UWIŁ SOBIE GNIAZDO MIĘDZY ŚCIANAMI PRZEŁYKU. Zaawansowany na tyle, że zniszczył w dużej części żołądek, zaatakował przełyk i węzły chłonne.
Podjąłem walkę z RAKIEM. Miałem 25 lat, cudowna córeczkę Wiktorię i ukochaną żonę Małgosię. Lekarze zdecydowali o całkowitym usunięciu żołądka, części przełyku i węzłów chłonnych. Wtedy już wiedziałem, że to dopiero początek mojej walki o życie. Ale chciałem żyć, chciałem walczyć, byłem gotowy na każdą ofiarę. I zaczęło się. Chemioterapia na zmianę z radioterapią, wiele tygodni bólu, osłabienia, upokorzenia i co tu kryć.- strachu. Ja – twardziel, policjant, bałem się, ale nie zamierzałem pozwolić chorobie zdominować swoich planów. I było warto przejść przez ten koszmar onkologicznego piekła. Bo lekarze po kilku miesiącach powiedzieli słowo, które każdemu choremu na raka dodaje skrzydeł: „REMISJA”!. Nikt, kto nie przeszedł dramatu choroby nie wie, jak słodko brzmi w uszach to słowo, że może być jak najpiękniejsza muzyka. Miałem już tylko kochać moje kobiety, być dla nich, żyć i afirmować życie, pomagać tym, którzy stanęli oko w oko z potworem, którego ja pokonałem. To był mój plan na NOWE ŻYCIE, które kochałem tak samo mocno jak Wiktorię i Małgosię.
Badałem się regularnie, pilnowałem diety i nic nie wskazywało na to, że ON – mój największy przeciwnik znów zdominuje nasze życie… Ale on się tylko przyczaił. W 2014 roku poddałem się kolejnemu badaniu TK. I dostałem jak obuchem. ON wrócił. Pojawił się w śródpiersiu,
wątrobie, kościach, płucach…
Ale nie zamierzałem się poddać. Moi lekarze też nie. Dzięki nim dostałem się do eksperymentalnego programu leczenia nowotworu chemią o nazwie HERCEPTYNA sponsorowa-nego przez szwajcarską firmę farmaceutyczną.. Leczenie nie gwarantowało mi w 100 % wyleczenia, ale
dawało szanse, a ja chciałem skorzystać z każdej, jaką mi podaruje los. Moja córka ma imię na część bogini zwycięstwa… To zobowiązuje. 6 cykli mega chemii. Po trzecim lekka remisja choroby, po szóstym delikatna progresja. I to mnie zdyskwalifikowało z udziału w programie…
Potem kolejne TK i wielka radość – lek działa, JEST REGRES! I co z tego? Do programu nie mogłem wrócić. Tak trafiłem do CO w Krakowie, gdzie moja wspaniała lekarz podjęła się walki o moje życie. Dzięki jej determinacji otrzymałem cztery dawki herceptyny w ramach darowizny. Dzięki moje Pani Doktor znów zapłonęło światełko nadziei, bo wyniki badań pokazują, że lek działa, a choroba poddaje się leczeniu. I jak szybko zapłonęło, tak szybko zgasło. Firma farmaceutyczna wycofała się z darowizny, bo przez to NFZ nie wpisuje jej leków na listę leków
refundowanych. A bez tego leku nie mam szans na życie.
Jego koszt to 8.000,00 zł – 10.000,00 zł (zależnie od kursu euro) co trzy tygodnie. I znów moja Doktor stanęła ramię w ramię ze mną w tej walce. To dzięki niej od kilku dni jestem podopiecznym Fundacji Kawałek Nieba. Dziś już jestem na to gotów, by poprosić o pomoc, o wsparcie mojej walki o życie, które kocham tak samo mocno jak moją córeczkę. Bo Wiktoria znaczy Zwycięstwo. Wierzę, że zwyciężę. Ale sam nie dam rady. Dlatego proszę – pomóżcie mi i rozpalcie to światło, które daje mi nadzieję… Chcę walczyć, chcę wygrać. Dla niej. Dla mojej Wiktorii…
Pomóc Tomkowi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem:
“416 pomoc w leczeniu Tomka Warzechy”
wpłaty zagraniczne:
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Aby przekazać 1% podatku dla Tomka:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “416 pomoc dla Tomka Warzechy”
Tomkowi można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: