WYPADEK KTÓRY ZMIENIŁ ŻYCIE…
Mam na imię Sebastian i mam 37 lat. W 2014 roku uległem wypadkowi, który pociągnął za sobą ogromne skutki. To było 4 października – sobota, wczesne popołudnie, domykałem okno w pokoju i niechcąco poślizgnąłem się na ławie stojącej pod oknem. Ten mój niefart sprawił, że wsparłem się na szybę w oknie, która na moje nieszczęście pękła na pół, a ja „zawisnąłem” na niej. Ostra szyba rozcięła obie ręce na wysokości bicepsów. „Cięcie” było tak głębokie, bo do samej kości, zostały rozerwane tętnice żylne, mięśnie oraz nerwy – co w konsekwencji spowodowało niedowład obu kończyn. Zdążyłem tylko ostatkiem sił krzyknąć „Mamo” i dalej co się ze mną działo wiem z opowiadania. Mama przybiegła do pokoju i ściągnęła mnie z okna, czym się dało i co miała pod ręką (spodnie, koce, bluza) próbowała tamować krwotok, który dostałem w skutek ran na rękach.
Karetkę wezwali sąsiedzi. Zostałem zawieziony do szpitala w Skarżysku-Kamiennej, a z tamtąd bardzo szybko do Starachowic. Tam właśnie znajduje się Polsko-Amerykańska Klinika Mikrochirurgii. Tu lekarze walczyli o moje życie przez 4 godziny, gdyż straciłem bardzo dużo krwi, a później zaczęła się walka o moje ręce. Operacje trwała ponad 10 godzin. Dzięki wspaniałej walce lekarzy zostało przywrócone krążenie w obu rękach. Po ponad 2 tygodniach zostałem wypisany do domu, ze skierowaniem na rehabilitację. I tak trafiłem do Łodzi do Kliniki Ręki WAM. Po spotkaniu z profesorem otrzymałem zastrzyk „nadziei” że będzie dobrze. Profesor powiedział że potrzebuję kilku dobrych lat ciągłej rehabilitacji, aby odzyskać sprawność w rękach.
Ten wypadek to dla mnie wyrok. Nie potrafiłem nic wziąć do rąk. We wszystkich czynnościach pomagała mi mama oraz siostry. Pozostało mi tylko być cierpliwym i wytrwale ćwiczyć.
Po roku czasu mogę samodzielnie zjeść posiłek, choć trzymam łyżkę bardzo nieporadnie – ale sam! Do tej pory (i nadal) wspiera i pomaga mi we wszystkim moja mama. Mieszkam razem z mamą i jest nam bardzo ciężko. Mama jest też nienajlepszego zdrowia, gdyż jest po dwóch operacjach kręgosłupa, teraz doszło jeszcze kolano.
Moja obecna sytuacja finansowa nie jest za wesoła – gdyż jestem na świadczeniu rehabilitacyjnym, co na niewiele starcza.
Od 2 listopada 2015 po spotkaniu z profesorem jestem znów pełen nadziei. Za niespełna rok będę mógł podjąć się do operacji, dzięki której po części zrekonstruowane zostaną ścięgna rąk. Do tego czasu muszę być rehabilitowany.
Przede mną jeszcze długie lata ciężkiej pracy. Cieszę się każdym dniem i dziękuję Bogu, że przeżyłem tak skomplikowaną operację.
Ten list pomogła mi napisać siostra…
Pomóc Sebastianowi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem:
“431 pomoc w leczeniu Sebastiana Przybycień”
wpłaty zagraniczne:
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Aby przekazać 1% podatku dla Sebastiana:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “431 pomoc dla Sebastiana Przybycień”
Sebastianowi można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: