JULIA I WALKA Z NOWOTWORAMI…
AKTUALIZACJA
U Juli podczas badania USG w listopadzie 2022r zdiagnozowano 2cm guz tarczycy. W grudniu miała biopsje, która wykazała, że to złośliwy nowotwór tarczycy i trzeba usunąć całą tarczycę. 22 maja 2023 wykonano operację, obecnie Julia jest w trakcie leczenia onkologicznego i bardzo potrzebuje pomocy.
Historia Julki:
Jest taka chwila w życiu, której nie można sobie wyobrazić, póki się jej nie doświadczy. To cud narodzin, bo w jednej chwili przychodzi na świat nie tylko dziecko, ale też w sercu matki rodzi się coś najbardziej głębokiego i wielkiego – nieopisana, bezgraniczna miłość i troska o tą maleńką kruszynkę, która po raz pierwszy w życiu wita świat swym donośnym krzykiem. I te ulotne najcudowniejsze chwile: pierwszy dotyk, pocałunek w najdelikatniejszą główkę, wzięcie na ręce… Słuchasz jak oddycha, gdy śpi i mogłabyś tak trwać przy niej bez końca… Zapominasz wtedy o całym świecie… to się nazywa szczęście…
Jednak w życiu może nadejść chwila, której się nie spodziewasz i która zadaje taki ból, że rozrywa to pełne miłości serce matki. Bo czy istnieje większa rozpacz niż ból, gdy się dowiadujesz się że twoje maleńkie dziecko ma 5% szans na przeżycie? Padają najokrutniejsze słowa lekarza: „Pani córeczka ma NOWOTWÓR – OSTRĄ BIAŁACZKĘ NIEMOWLĘCĄ….” Reszty słów już nie słyszysz. Myślisz, że to sen, kłamstwo, że się zaraz obudzisz… Uczuć, które wtedy tobą targają nie da się opisać…
Wszystko się zaczęło jak Julcia miała 3 miesiące. Przypadkiem zrobiliśmy jej morfologię. Dzień później zadzwonili do nas z przychodni, żebyśmy przyszli do lekarza, bo córeczka ma 38000 leukocytów. Lekarz skierował nas do szpitala, bo myślał, że to infekcja. Ale niestety, szereg rożnych badaniach nie wskazywał na żadną infekcję, wiec karetką przewieziono nas do szpitala na onkologię i zrobiono Julci punkcję szpiku. To była ta chwila i te słowa: BIAŁACZKA, 97% NOWOTWORU, NAJGORSZY TYP, 5% SZANS NA PRZEŻYCIE… Dalej były już tylko łzy…
Wtedy zaczęła się chemia i tak przez 8 ciężkich miesięcy. Pobyt w szpitalu to czas, kiedy życie zmienia się o 180 stopni. Domem staje się oddział onkologii, który ani na chwilę nie pozwala Ci zapomnieć dlaczego tu jesteś i jak wiele możesz stracić. W każdej sali i na korytarzu spotykasz maluszki z zupełnie gołymi główkami, słyszysz płacz przy bolesnej chemii podawanej w maleńkie rączki, które są już tak pokłute, że nie ma gdzie wbijać igieł… Ale najbardziej przerażający jest krzyk i płacz matki z korytarza, gdy jej maleństwo już nie dało rady… Ten płacz śni się w nocy, bo wiesz, że może przyjść taki dzień, że ty też będziesz tak płakać… Tak było z maleńką koleżanką Julci. Kruszynka w tym samym wieku, bawiły się razem w jednej sali, czasem w jednym łóżeczku. Pewnego dnia zastajesz jej łóżeczko zupełnie puste. Pierwsza myśl przeszywa strachem, druga: łudzisz się że może jest lepiej i wypuścili ich do domu. Słyszysz donośny płacz z korytarza i już wiesz że ta pierwsza myśl była prawdziwa. … Już jej nie ma i nie wróci…
Staramy się nie słuchać od lekarzy o szansach na przeżycie naszej córeczki. Już dawno miało jej nie być z nami na tym Świecie bo przecież 5% szans to naprawdę mało, a jednak maleńka cały czas jest z nami. Codziennie budzę się i widzę jej uśmiechniętą prześliczną buźkę i wielkie oczka. Od kilku miesięcy jesteśmy w domu i Julcia ma chemię podtrzymującą, która trwa 78 tygodni. W międzyczasie są punkcje lędźwiowe i szpikowe. Obecnie nasza córeczka ma 20 miesięcy i dalej bierze chemie, co chwilę choruje, bo ma słaba odporność, co tydzień dojeżdżamy na morfologie i co trzy tygodnie na kontrole. Jest nam bardzo ciężko, bo koszty leczenia Julci przekraczają nasze możliwości. Nie wystarcza środków na leki i pieluszki dla córeczki, a przecież musimy cały czas walczyć i zapewnić jej takie leczenie, aby jej nigdy nie stracić. Bardzo prosimy o pomoc dla naszej córeczki. Ostatnio gorączka 40stopni i znów obawa o silny nawrot choroby. Nasze dni to ciągły strach o jej życie. To chwile pełne bólu, ale również nadziei, bo gdy tylko na nią spojrzę, na jej cudowne roześmiane oczka, to czuję całym sercem jak bardzo ją kocham i jak bardzo nie chcę jej stracić. Skoro już tak wiele przetrwała, to mam nadzieję, że dzięki pomocy uda jej się wygrać życie…
Pomóc Julii można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawałek Nieba
Santander Bank
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: 307 pomoc dla Julii Urban
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Julia:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawalek Nieba
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Santander Bank
Title: 307 Help for Julia Urban
Aby przekazać 1,5% podatku dla Julii:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1,5%’ wpisać: 307 pomoc dla Julii Urban
Julii można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: