Przekaż 1,5% podatku na pomoc dzieciom
Fundacja Kawałek Nieba Fundacja Kawałek Nieba
KRS 0000382243

OPERACJA ABY NIE BYŁO JUŻ WIĘCEJ ŁEZ…

OPERACJA ABY NIE BYŁO JUŻ WIĘCEJ ŁEZ…

 

 

Poród będzie dzisiaj – musimy ratować matkę… O dziecko będziemy walczyli później” – tak powiedzieli nam w oczy w 26 tygodniu ciąży…

Jeśli macie dzieci, wiecie, co znaczą takie słowa i jak trudno po nich ustać na nogach. Chciałem go zobaczyć, byłem gotowy na mojego synka, a nie na śmierć i walkę o życie ich dwojga.

Lekarze byli pewni, że jest jakiś problem z sercem, dlatego podjęli decyzję o zakończeniu ciąży w 26 tygodniu. Robiłem wszystko, by nie tracić głowy. Mój synek dostał jeden mały punkcik z tych 10 w skali Apgar. Urodził się z deformacją lewej rączki, która przypominała bardziej podkurczone skrzydełko niż normalną dłoń. Stwierdzono brak kości promieniowej lewej ręki. Nie miało to wtedy  większego znaczenia. Serce działało – żył, patrzył. Pierwszy płacz usłyszeliśmy pod koniec lipca jak usunęli mu rurkę z buzi, przez którą oddychał będąc w inkubatorze. Mój syn żył! Umiałem się tym cieszyć, może nawet bardziej niż wcześniej. Traciłem ich oboje, a teraz wszystko odzyskałem.

Alanek trafił do inkubatora. Ważył 800 gramów – mniej niż torebka cukru. Lekarze byli ostrożni z prognozami, bo kiedy dziecko jest tak małe, może stać się wszystko. Wybuchła bomba – zatrzymały się nerki. Alanowi zmieniono leczenie, podniesiono ciśnienie i nerki ruszyły. To były chwile, których się nie zapomina, kiedy takie maleństwo znosi trudy leczenia i walczy o życie. Ja walczyłem, żeby się nie rozsypać, żeby wciąż czekać na cud, na chwilę, w której ktoś powie, że wszystko będzie dobrze. Kiedy zabieraliśmy go do domu miał 3,5 miesiąca i ważył nieco ponad 2,5 kilograma.

To, że był w domu, traktowaliśmy jako wielkie zwycięstwo. Patrzyliśmy na niego jak spał, był taki malutki i bezbronny. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że coś jest nie tak. Dla niego liczył się dotyk i ciepło matki – dla niego wszystko było w porządku. My wstrzymywaliśmy oddech. Żona pierwszy raz przytuliła Alana dokładnie w dniu ojca tzn. 23 czerwca. Prawie dwa miesiące czekaliśmy na ten moment…

Alanek zaczął rosnąć, rozwijać się, wolniej, ostrożniej, ale parł do przodu. Rozpoczęliśmy rehabilitację, by nadgonić uciekający czas. Alanek dostał pierwsze w życiu okularki, przez które wreszcie zobaczył świat. Wada wzroku była potężna, -8, ale to nie nasz największy problem. Alanek rozwija się wolniej, ale nadrabia. Jest pod ciągłą kontrolą neurologiczną, okulistyczną, nefrologiczną i ortopedyczną. Żeby mógł kiedyś normalnie funkcjonować i żyć, potrzebna jest operacja rączki, która składa się z trzech etapów.

Dłoń jest niesprawna, zwrócona do środka, kciuk nie działa. Potrzebna jest operacja, która naprostuje rączkę i sprawi, że Alanek będzie mógł z niej normalnie korzystać. W rączce brakuje kości promieniowej, więc trzeba będzie ją zastąpić specjalnym drutem. Takie operacje należy wykonać jak najszybciej, bo dziecko rośnie i każdy miesiąc opóźnienia, może zaważyć na tym, jak to będzie wyglądało w przyszłości.

Odwiedziliśmy wielu specjalistów, bo chcieliśmy poznać wszystkie możliwości. Zapadła decyzja o tym, że zrobimy operację w Polsce, w Poznaniu. Dlaczego musimy zrobić to prywatnie? Bo na operację refundowaną przez NFZ musimy czekać 3 lata. Nie mamy tyle czasu – operacja musi się odbyć już jak najszybciej. Po konsultacji ortopedycznej na początek planowane są dwa etapy. W pierwszej zostanie rączka naprostowana natomiast druga operacja to usztywnienie kości. Lekarze będą jeszcze myśleć jak rozwiązać kwestię kciuka, który do tej pory nie spełniał swojej funkcji. Lekarze mają pomysł, aby go usunąć, a palec wskazujący ustawić przeciwstawnie, tak, by Alanek mógł chwytać przedmioty.

Kryterium było jeszcze jedno – dziecko musi chodzić, w przeciwnym razie założenie całego zewnętrznego rusztowania po operacji, ograniczyłoby wszystkie możliwości ruchu. Alanek ma 3 lata, zaczyna stawiać pierwsze kroki i jest gotowy na operację. Serce ściska na myśl o tym, jak wiele będzie bólu, łez i nieprzespanych nocy, ale innego wyjścia nie ma. Jeśli się uda zdobyć pieniądze i dotrzeć do kliniki, życie Alanka może za kilka miesięcy wyglądać zupełnie inaczej…

Proszę Państwa o pomoc dla mojego synka, który ma przed sobą całe życie. Marzę, by kiedyś mógł rzucić mi się na szyję i objąć mnie rękami. Marzę, by czas, kiedy boli, przeszedł do historii. Przed nami bardzo trudny czas, w którym będziemy ocierać łzy naszego dziecka. Obiecałem synkowi, że przejdziemy przez to razem i nie odstąpię go nawet na chwilę. Jesteśmy gotowi, zbieramy pieniądze, wierzymy, że się uda.

Rodzice

 

Pomóc Alankowi można dokonując wpłaty na konto:

Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”

Santander Bank

31 1090 2835 0000 0001 2173 1374

Tytułem: “1874 pomoc dla Alana Sorówki”

 

wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Alan:

Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”

PL31109028350000000121731374

swift code: WBKPPLPP

Santander Bank

Title: „1874 Help for Alan Sorowka”


Aby przekazać 1% podatku dla Alanka:

należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243

oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “1874 pomoc dla Alana Sorówki”

 

Alankowi można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24:

PLN

 

Kawałek nieba jest w każdym uśmiechu,
W każdym życzliwym słowie,
I przyjaznym geście,
W każdym pomocnym czynie.
Kawałek raju jest w każdym sercu,
Które stanowi zbawienny port dla nieszczęśliwego.
W każdym domu z chlebem, winem i serdecznym ciepłem.
Bóg włożył swoją miłość w twoje ręce,
Jak klucz do raju.

Phil Bosmans

Podaruj Kawałek Nieba...