NASZ UKOCHANY SYNEK WALCZY Z NOWOTWOREM
Arkadiuszek to nasze pierwsze dzieciątko.Ciąża przebiegała prawidłowo do 35 tc,potem natomiast znaleźliśmy się w szpitalu z powodu zagrażającego porodu przedwczesnego-10dni później a dokładnie 24.11.2013r urodził się Aruś. Od samego początku mimo wcześniactwa był zdrowym,radosnym-silnym chłopcem. Wraz z mężem i trójką naszych dzieci prowadziliśmy normalne życie…/mimo, że często kłody leciały pod nogi-Aruś wcześniak z 35tc obecnie 6l,Jakub wcześniak z 26 tc obecnie 5l oraz Julka z 32tc obecnie 3.5l\ NORMALNE ŻYCIE…
do stycznia 2019r-wtedy właśnie dzieci przechodziły ospę wietrzną i najprawdopodobniej szkarlatynę, w dodatku jeszcze Arek przechodził mononukleozę (co potwierdziły wyniki w szpitalu robione w tym kierunku) córeczka przeszła najgorzej ospę i wylądowała w szpitalu z dużymi powikłaniami.Gdy wróciłam ze szpitala z nią to zauważyłam u Arkadiusza powiększone węzły chłonne szyi po stronie prawej. Nie lekceważyliśmy tego i udaliśmy się do pediatry, na początku podejrzewano, że są one tzw. odczynowe po przebytej ospie wietrzej… jednakże gdy minęły dwa potem trzy tygodnie a węzły nadal były duże nasza pediatra zleciła kontrolę laryngologiczną (wszystko ok), stomatologiczną (próchnica ząbków, ale nie ma to nic wspólnego z powiększonymi węzłami chłonnymi), RTG-bez zmian ogniskowych i USG, które potwierdziło liczne powiększone węzły chłonne szyi, morfologia-wyniki w granicach normy. Pediatra nie zlekceważyła tego i prosiła nas o jak najszybszą konsultacje u hematologa.
W dniu 23.05.19r pojechaliśmy na SOR do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w KRK.Po zbadaniu i konsultacji hematologicznej(telefonicznej) wypisano nas po kilku godzinach do domu. Od Lipca do 21.08.19r synek objęty był kontrolą w poradni hematologicznej. Dnia 21.08.19r pani doktor w poradni zadecydowała, że dziecko zostanie przyjęte na oddział, ponieważ węzły nie zmniejszyły się mimo stosowanej antybiotykoterapii i nie wyklucza choroby nowotworowej. Wtedy pojawiły się łzy w oczach, ból, smutek, rozpacz, przerażenie i wiele innych emocji.
Wchodząc na oddział Onkologiczno Hematologiczny w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krk byliśmy pewni,że to jakaś pomyłka, że szybko się to wyjaśni…że jesteśmy tylko w celu konsultacji…😔 życie jednak napisało nam swój scenariusz, scenariusz najczarniejszy ze wszystkich możliwych. Dnia 04.09.19r dowiedzieliśmy się,że synek ma chłoniaka Hodgkina na dzień dzisiejszy jest to stopień IIB (w trakcie weryfikacji centralnej) Te słowa z ust lekarza zabrzmiały w naszych uszach jak wyrok. Nasz świat zawalił się totalnie,nie mogliśmy się z tym pogodzić -dlaczego właśnie nasze dziecko. Nie dowierzaliśmy, że to dotyczy naszego ukochanego synka.
Potem,gdy pierwszy szok minął to musieliśmy wziąć się w garść i rozpocząć walkę najtrudniejszą w życiu o zdrowie i życie naszego synka. Walkę,którą oczywiście musimy WYGRAĆ!!! Już 13.09.19r zaczęło się leczenie a pierwszymi krokami w leczeniu były kroplówki, na drugi dzień już sterydoterapia i chemioterapia. Ja wraz z mężem wyraziliśmy zgodę na włączenie naszego dziecka do badania klinicznego EuroNEt-PHL-C2. Nasz synek mimo, że jest na początku leczenia to bardzo dużo przeszedł. Stopniowa choć nie całkowita utrata włosków,osłabienie po chemioterapii, mdłości, złe samopoczucie, bardzo bolące nóżki i rączki to tylko nieliczne ze skutków ubocznych stosowanej chemioterapii wyniszczającej organizm.
Przed nami bardzo długa walka. Musieliśmy przeorganizować całe nasze życie. Ja obecnie jestem zarejestrowana w Urzędzie Pracy jako osoba bezrobotna (na ten moment bez prawa do zasiłku) od września miałam zamiar podjąć pracę chociażby na pół etatu, na ten moment nie jestem w stanie. Mąż jest również zarejestrowany w Urzędzie Pracy jako bezrobotny bez prawa do zasiłku (może podjąć pracę jedynie w godzinach od 08:00-15:00 ponieważ wtedy dwójka najmłodszych naszych dzieci jest w przedszkolu. Chociaż i tak sobie nie wyobrażam, aby mąż wrócił do pracy na ten moment. Z wcześniejszej był zmuszony zrezygnować, z domu, który wynajmowaliśmy w Limanowej też, ponieważ byłaby to za duża odległość a w pojedynkę nie da się rady z tym wszystkim poradzić. Obecnie odległość jaka dzieli szpital od domu to 30 km, a jeszcze pod koniec sierpnia było to prawie 60 km (tak jak pisałam wyżej musieliśmy z tamtego domku zrezygnować i wynająć coś bliżej).
Coraz bardziej obawiamy się o naszą przyszłość, bo sytuacja zmusiła męża do zrezygnowania z pracy co wiąże się z utratą dochodów, a choroba naszego synka niesie z sobą dodatkowe bardzo duże koszty: dojazdów do szpitala zarówno teraz w trakcie leczenia szpitalnego jak i również w etapie podtrzymania, pobytu w nim oraz zakupu lekarstw a za niedługo również środków opatrunkowych do wkłucia centralnego, pielęgnacyjnych, dietetycznych oraz suplementów, aby odbudować wyniszczony chemioterapia organizm. Razem przetrwamy wszystko i zrobimy WSZYSTKO, aby Arusiowi dać siły do ciężkiej walki z chorobą i mimo wszystkiego miał ciągle uśmiech na swojej twarzyczce. ŻEBY BYŁO JAK KIEDYŚ… NORMALNE!!!
Drogi czytelniku, jeśli to przeczytałeś możesz nam w tej walce pomóc, jeśli masz tylko taką wolę. Pamiętaj, że dobro ZAWSZE WRACA. To właśnie w takich sytuacjach dowiadujemy się jak ważna jest pomoc drugiej osoby.
Aby zapewnić Arusiowi jak najlepszą opiekę ośmielamy się zwrócić do Państwa z prośbą o wsparcie finansowe na leczenie i rekonwalescencje naszego synka, za które już z całego serduszka DZIĘKUJEMY!!!
Pomóc Arusiowi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Santander Bank
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “2400 pomoc dla Arusia Łyżwińskiego”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Arus:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawałek Nieba
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Santander Bank
Title: „2400 Help for Arus Lyzwinski”
Aby przekazać 1% podatku dla Arusia:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “2400 pomoc dla Arusia Łyżwińskiego”
Arusiowi można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: