CHOROBA KTÓRA ZMIENIŁA ŻYCIE IWONY…
Studiowałam zaocznie Pedagogikę Wczesnoszkolną i Wychowanie przedszkolne i już wtedy nie mogłam się skupić na zajęciach. Pismo mi się strasznie pogorszyło – myślałam, że to tak po wakacjach i że się poprawi, ale niestety. W tygodniu dorywczo pracowałam na chłodni w pieczarkarni i w pewnym momencie pojawił mi się kaszel wiec po prostu pomyślałam ze się przeziębiłam. Ale to było niemożliwe, bo pracowałam w najcieplejszym pomieszczeniu. Później zgadałam się z koleżanką z pracy, że może jestem uczulona na jakiś płyn bo jej również dokuczał kaszel. Jak ten kaszel nie odpuszczał poszłam do lekarza, ale nic nie pomagało. Byłam u lekarzy w tym u alergologa i laryngologa i wszyscy mówili że jestem zdrowa . Rodzice nie mogli wysiedzieć ze mną w jednym pomieszczeniu tak mnie ten kaszel dusił.
Po jakimś czasie ciężko mi się zamiatało i zaczynały wylatywać przedmioty z rąk .Aż pewnego dnia mama się zdenerwowała i pojechaliśmy prywatnie do Wrocławia do pulmonologa, już mi się ciężko zaczynało mówić. Zrobili mi dużo badań na miejscu. Lekarz również przepisał mi leki. Po zażyciu tych leków zaczęło wykrzywiać mi buzię od tamtej pory zaczęła mi latać lewa ręka i lewa noga, wiec mama z tatą zabrali mnie na pogotowie do Wschowy i tam była znajoma Pani doktor, powiedziała ze są to objawy neurologiczne i ze da nam skierowanie na oddział do Nowej Soli . Tam od razu zostałam na oddziale . Wykonano mi szereg badań.
Stamtąd zostałam wypisana z podejrzeniem choroby Wilsona , infekcją układu oddechowego. W zaleceniach miałam wizytę u okulisty która miała by potwierdzić chorobę Wilsona. Przy tej chorobie w rogówce oka uwidacznia się pierścień Kaysera- Fleischera i taki pierścień okulista zobaczył u mnie. Wtedy zapadła diagnoza, że mam właśnie tą chorobę. Zaczęły dochodzić inne objawy (problemy z mową, z chodzeniem, doszło dużo ruchów mimowolnych ciała) .
Rodzice zabrali mnie na wizytę do Pani neurolog w Lesznie i tam później trafiłam na oddział i rozpoczęłam leczenie w kierunku tej choroby. Byłam bardzo przerażona bo nigdy nie chorowałam a tu w tak krótkim czasie trafiłam ze szpitala do szpitala. Nie mogłam zapanować nad swoim ciałem. Nie mogłam wykonywać sama czynności codziennych typu (jedzenie, kąpiel, czesanie się, ubieranie). Cały czas mnie wspierali moi rodzice i mój chłopak Adaś. Przychodziła do mnie Panie rehabilitantka i Pani logopeda. Nie mogłam narzekać na lekarzy bo byli bardzo mili tak samo jak pielęgniarki. Do domu wyszłam 26 czerwca ze skierowaniem do Instytutu Neurologii w Warszawie. Od 13 do 17 lipca byłam w Instytucie gdzie znów robiono mi szereg badań typowych dla tej choroby.
Okazało się że mam uszkodzony gen , który odpowiada za wydalanie nadwyżki miedzi z organizmu. I to jest przyczyna mojej choroby, do końca życia leki i dieta. Pobyt tam był dla mnie najgorszą rzeczą, jeżdżę tam co 3 m-ce na kontrole. W tej chwili mam zmienione leki, bo poprzednie uszkadzały mi nerki , jest on też dobry tylko działa wolniej. Moje życie zmieniło się 365 stopni, żyję na czas. O chorobie pomagają mi zapomnieć Alpaki, z którymi co jakiś czas przyjeżdża do mnie dziewczyna prowadząca alpakoterapie. W tych zwierzętach zakochałam się jeszcze jak byłam zdrowa.
Potrzebuję rehabilitacji logopedycznej i neurologicznej oraz na alpakoterapię, na które zbierane są środki.
Pomóc Iwonie można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem:
“555 pomoc w leczeniu Iwony Krzysiek”
wpłaty zagraniczne:
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Aby przekazać 1% podatku dla Iwony:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “555 pomoc dla Iwony Krzysiek”
Iwonie można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: