ABY WCIĄŻ CZUĆ JEGO CIEPŁO, WIEDZIEĆ, ŻE ŻYJE, JEST Z NAMI…
Filip od dnia urodzenia 25.03.2015 był zdrowym maluszkiem. Nigdy nie pomyślałabym, że tak okrutna choroba spotka właśnie nas. Gdy synek miał 2 tygodnie zawalił nam się Świat, OIOM, niewydolność nerek, urosepsa, żywienie dojelitowe (przez PEG-a). Nasze życie stanęło pod znakiem zapytania. To co nas spotkało nosi nazwę Tubulopatia (Zesp.Barttera). W to, co wtedy usłyszałam od lekarza, nie chciałam uwierzyć. Stałam obok łóżeczka mojego dziecka, a łzy ciekły mi po policzkach… Przecież jest taki malutki, a już tyle musi wycierpieć, codziennie pobieranie krwi, kłucie w małe rączki, płacz, ból i cierpienie. Kilkukrotnie przetaczana krew, częste pobyty na chirurgii (zabiegi) brak sił…. Pozostawała mi tylko nadzieja matki – wiara że synek wyzdrowieje.