GDY DZIECKO MUSI WALCZYĆ O MIŁOŚĆ I PIERWSZY KROK…
15 grudnia 2006. Jasna sala szpitalna, za oknem śnieg. Słychać glosy krzątających się pielęgniarek, rozmawiają o Świętach Bożego Narodzenia, o choince, prezentach, bombkach, bo to przecież już za parę dni… Matki przy łóżeczkach dzieci bawią i tulą je do snu… Wszędzie tak wielu ludzi, tyle dźwięków, słów, tyle ludzkich spraw, a po środku tego jedno łóżeczko szpitalne z maleńkim chłopcem, który dopiero co przyszedł na Świat i w tym tłumie leży zupełnie sam… nie ma przy nim mamy, która ucałuje maleńką główkę i weźmie w ramiona… nie ma tej która utuli…, ten maluszek tuż po narodzinach został porzucony tam w sali szpitalnej… Czekał cichutko na nią, długo…, bardzo długo, ale nie wróciła…