MOIM MARZENIEM JEST ZOBACZYĆ UŚMIECH MAMY… ABYŚMY ZNÓW BYLI RAZEM…
Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Grażyna odeszła. Pozostanie na zawsze w serach tych, którzy ją tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jej leczeniu. Dzięki Wam była dłużej razem z ukochaną rodziną.
Historia Grażyny:
Moim marzeniem jest zobaczyć Twój uśmiech, Mamo… abyśmy znów wszyscy byli razem.
„- Do zobaczenia w czwartek Gusiu!” – to ostatnie słowa, które usłyszałam od mamy w progu – 03 grudnia 2016 r. po wspólnie spędzonym weekendzie w Grodzisku.
W trakcie tego weekendu sprzątałyśmy z Mamą pokój ukochanej babci Bożenny, którą pożegnaliśmy niespełna miesiąc wcześniej. Oglądałyśmy zdjęcia z dzieciństwa, planowałyśmy zrobić pokaz slajdów, wspominałam pobyty u dziadków. Kilka zdjęć nawet zabrałam ze sobą, któregoś dnia pokażę je moim dzieciom.
04 grudnia, niedziela.
Zamawiam prezenty świąteczne przez Internet.
Dla Mamy – czerwoną, przepiękną bluzkę (poza różowym to drugi ulubiony kolor mamy) i inne. Kładę się spać, w końcu jest niedziela a rano trzeba wstać do pracy.
05 grudnia, poniedziałek.
Dzwoni telefon.
TEN telefon.
Padają TE słowa, które rozerwały na strzępy nasze serca.
Mama jest na OIOM-ie, nieprzytomna, pod respiratorem, podejrzenie zawału.
„… do zobaczenia w czwartek Gusiu!”
Czas się zatrzymał.
Dzięki Bogu oraz ojczymowi Andrzejowi i przyjaciółce mamy (którzy reanimowali mamę), Mama jest z nami.
Drzemie tylko…
Mama nie wybudziła się ze śpiączki farmakologicznej a ordynator nie pozostawiła nam żadnych złudzeń.
Stan wegetatywny i kropka, koniec.
Dzisiaj już wiem, jak cienka jest granica między załamaniem się, poddaniem, rozsypaniem się na drobne kawałki…
Po mojej ukochanej Mamie, zawsze miałam zmysł organizacyjny. Nawet w trudnych chwilach zawsze się podnosiliśmy. Mimo cierpienia.
Nie poddaliśmy się z ojczymem do dzisiaj. Walczymy o mamę i dla mamy.
Znalazłam wtedy w Internecie ośrodek w Toruniu, który zajmuje się „wybudzeniami”. Mieliśmy trochę oszczędności i mamy wciąż wielką wiarę.
Od stycznia 2017 roku jesteśmy z Mamą w Toruniu, gdzie Mama poddawana jest rehabilitacji i zajęciom neuro i logopedycznym.
Po pół roku pobytu jakby ‚drgnęło’. Mamy oczy stały się jeszcze bardziej świadome. To wtedy po raz pierwszy mama w trakcie rehabilitacji zaczęła podnosić głowę… to wtedy mama zaczęła delikatnie przymrugiwać psycholog oczami na TAK. Mama zaczęła wzdychać wymownie gdy opowiadaliśmy o ukochanym psie, czy wzruszała się gdy mówiliśmy o powrocie do domu. Dzisiaj wiemy kiedy jest zła, zdenerwowana… kiedy się wsłuchuje w nasze opowieści. Wiemy kiedy jest spokojna, bezpieczna. Potrafimy rozpoznać kiedy mamie coś dokucza, czy boli. Mamy z Mamą kontakt niewerbalny.
W trakcie ostatniego specjalistycznego badania EEG Mama odpowiedziała TAK na 3 pytania:
– Mama, chcesz wracać do domu?
– Mamuś, boli Cię noga?
– Mama, zapaliłabyś papierosa?
To są cuda.
Mama jest z nami, nigdy to z ojczymem nie zwątpiliśmy. I choć do dzisiaj słyszymy głosy:
– „mama może reaguje odruchowo”,
– „na ile badania są wiarygodne?”,
– „odpuście”,
– „zajmijcie się swoim życiem”,
– czy „może lepiej gdyby Mama wtedy odeszła”…
…nie odpuściliśmy i nie odpuszczamy. Nawet na chwilę. Bo najważniejsze w sercu i w życiu to nie tracić wiary. NIGDY. Choćby najsilniejszy wiatr wiał nam w oczy.
Mam cudownego ojczyma Andrzeja. Jest wspaniałym facetem. Jego miłość do Mamy nawet w najtrudniejszych momentach nigdy nie osłabła. Jest z Mamą, nie odwrócił się, po prostu jest. Kocha, tuli Mamę, karmi, całuje, puszcza Mamie ulubione utwory. Jego postawa rozczula moje serce. To prawdziwa miłość i nieraz mówię Mamie na ucho, że właśnie takiego mężczyznę chciałabym spotkać. 🙂
Od stycznia żyjemy z Andrzejem na trzy domy. W mieszkaniu rodziców w Grodzisku Mazowieckim, został wujo Wojtek (lat 79), mama jest w Toruniu, ja mam mieszkanie w Warszawie.
Żyjemy na walizkach… a PKP to nasz najlepszy przyjaciel. Dla nas, dla naszej rodziny słowo, że coś jest niemożliwe – przestało istnieć. Jeśli tylko chcesz, znajdziesz sposób.
Dzięki pomocy Aniołów dajemy jeszcze radę utrzymać wszystkie domostwa i pobyt Mamy w toruńskim ZOL-u (2000 PLN miesięcznie). Za co dziękuję tutaj z całego serca.
Mieszkanie rodziców w Grodzisku nie spełnia naszych potrzeb, związanych z powrotem do domu i opieką (24h) dla Mamy. Nasz pobyt w Toruniu dobiega końca, pragniemy już wyjechać dalej. Mama również.
Moim marzeniem jest zobaczyć uśmiech Mamy. Moim marzeniem jest aby Mama mogła wyrazić własne zdanie, aby choć w małym stopniu nie czuła się „ubezwłasnowolniona”. Aby mogła nam w pełni świadomie powiedzieć, pokazać, przymrugać… co czuje, czego potrzebuje, czego chce najbardziej. Mama nie poddała się nawet przez chwilę w ciągu ostatnich miesięcy.
Kopie tunel, kopiemy i my.
Niebawem się spotkamy. 🙂
Chcemy zdecydować się na kolejny krok i pojechać do prywatnego Ośrodka Votum w Krakowie, gdzie mama zostanie objęta indywidualnym planem rehabilitacyjnym. Będzie to m.in.:
– indywidualna terapia funkcjonalna (z diagnostyką strukturalno-funkcjonalną narządu ruchu),
– indywidualna terapia funkcjonalna (pionizacja, handling, transfer)
– indywidualna terapia logopedyczna
– terapia widzenia
– terapia Morales,
… i wiele innych.
To daje nam ogromną wiarę i nadzieję.
Koszt pobytu to ok. 25.000 PLN miesięcznie. Są to niewiarygodne kwoty. Tylko z pomocą Was, dobrych ludzi będzie to możliwe.
Obecnie jestem na zwolnieniu lekarskim. Chciałabym wrócić do pracy za jakiś czas… najpierw natomiast chciałabym aby nasza rodzina znów była razem. Chciałabym abyśmy z Mamą, Andrzejem i wujem Wojtkiem zamieszkali w Warszawie. Pół roku pobytu Mamy w Krakowie pozwoli nam przede wszystkim na intensywną i indywidualną terapię dla Mamy.
Nigdy nie zwątpiłam, że będziemy znów wszyscy razem.
Może już inaczej, ale razem.
Do przyjaciół, znajomych i mniej znajomych zwracam moją prośbę:
Pomóżcie nam obudzić moją mamę…
Bo nawet…
„… kiedy wydaje się, że wszystko się skończyło… wszystko się zaczyna.”
Ks. Jan Twardowski
„Do zobaczenia w czwartek Mamo!”
Gusia. ♥
https://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/obudz-sie-mamo,225240.html