GUZ MÓZGU – PINEOBLASTOMA IV STOPNIA ZŁOŚLIWOŚCI ZABIJA KACPERKA
Pod koniec sierpnia 2015 roku Kacper zaczął uskarżać się na ból nóg. Wkrótce potem widział podwójnie, a ból był nie do zniesienia. Zrobiono rezonans głowy z kontrastem i padła diagnoza – guz mózgu. W tym momencie zawalił się nam świat. Jedyne nasze dziecko w stanie krytycznym zostało przetransportowane do CZD w Warszawie na oddział neurochirurgii. 18 września tego samego roku Kacper został poddany operacji ratującej Jego życie bez nadziei na jej powodzenie… Guza mózgu nie udało się usunąć w całości, a wyniki biopsji wykazały – Pineoblastoma IV stopnia złośliwości – ten potwór zabijał nasze dziecko.
Od tego momentu nasze życie stanęło w miejscu, wszystkie wcześniejsze plany stały się nie ważne, wokół nas nie było nic – był tylko Kacperek i diagnoza – wyrok na życie – strach, ból i bezgłośne „NIE”!!!
Kacper przeszedł wiele chemioterapii i radioterapii. Każdy dzień to Jego cierpienie, potok naszych łez i ta niepewność jutra…
W styczniu 2017 r., po około dwóch latach zaciętej i trudnej walki, syn zakończył leczenie. Udało się – Kacper wygrał życie. Nasze ciche marzenie mogło teraz się spełnić – wyjazd na wakacje nad morze – tak nie wiele dla innych, a dla nas niemal cud… W czerwcu 2017 r. stawiliśmy się na kontrolny rezonans i już za chwilę mieliśmy się pakować i uciekać nad morze… Marzenia są piękne… niestety ulotne… Rezonans pokazał zmiany na kręgosłupie – potwór wrócił.
Jak wytłumaczyć dziecku, że nie będzie wakacji?… że wracamy do szpitala… gdzie czuć ból i strach… gdzie śmierć czai się w kątach każdej sali…gdzie widać same łyse główki…słychać płacz, widać białe fartuchy… Jak???
Lekarze nie widzą nadziei ale my się nie poddamy. Konsultujemy Kacperka w klinikach zagranicznych. Niestety koszty leczenia są bardzo wysokie. Chemia choć zabija raka to sieje ogromne spustoszenie w organizmie. Kacper wymaga całorocznego leczenia rehabilitacyjnego. Zaburzenia równowagi, nietrzymanie moczu, zła filtracja nerek, problemy hormonalne, zanik hormonu wzrostu, choroby tarczycy…. to wszystko nabywa się po leczeniu chemią. Dodatkowo Kacperek potrzebuje sprzętu rehabilitacyjnego – pasy na nogi, biodra i plecy, ortezy. Do tego dochodzą leki specjalistyczne na poszczególne schorzenia i leki przeciwbólowe. Koszt terapii prywatnych to 100 zł za godzinę. Kacper potrzebuje minimum 4 godzin tygodniowo. Do tego korzysta z basenu w każdy weekend sobota niedziela indywidualnie po godzinie a każda godzina 100 zł. Terapie rahabilitacyjne są potrzebne na już, nie możemy czekać i pozwolić na to aby syn, po tak trudnych przejściach, miałby teraz stać się dzieckiem siedzącym z ograniczonymi możliwościmi psycho-ruchowymi. Potrzeby są ogromne, na tyle duże, że zostaliśmy zmuszeni zaciągnąć kredyt. Niestety zadłużenie wzrosło, a my nadal potrzebujemy pieniędzy na ratowanie życia naszego jedynego syna.
Choroba Kacperka zabrała mu już chyba wszystko… dużo, za dużo… Ja nadal walczę o Jego lepsze jutro. Często sama stoję na granicy ale wiem, że muszę być silna dla Kacpra, bo On ma tylko mnie. Wiem, że sama nie dam rady i dlatego proszę o pomoc wszystkich, którym nie jest obojętny los mojego syna. On jest moim całym światem. Kacperek tak bardzo chce żyć.
Kiedyś przed zaśnięciem zapytał mnie – „mamo… czy ty kiedyś umrzesz??”… „bo nie chcę zostać sam”…chce umrzeć pierwszy bo bez Ciebie sobie nie poradzę…”
Oddałabym życie wszystko by móc cofnąć czas, by żyć jak kiedyś skromnie, ale szczęśliwie w zdrowiu choć przez jeden dzień. By Kacper mógł biegać, skakać. bawić z rówieśnikami jak oni to robią, bawić się na placu zabaw, móc korzystać z wszystkich zabaw jak inne dzieci, jeździć na rowerze, rolkach hulajnodze, chodzić do przedszkola szkoły. Żyć normalnie jak inni. Bo nasze życie normalne jest w rzeczywistości nie normalne, jest straszne. Żyjemy na tykającej bombie, każdy dzień to strach, każda noc, każde badanie, a świat do którego trafiliśmy z dnia na dzień to nie tylko kroplówki, to piekło wypełnione bólem, strachem, krzykiem, cierpieniem i strachem o życie, o śmierć i ta straszna cholerna bezradność…
Życie dziecka biegającego, trenującego sztuki walki, uwielbianego przez rówieśników, samodzielnego 4,5 latka zmieniło się w piekło…
Teraz, mając 9 lat, żyje w strachu, wytykany przez innych, że nic nie może sam, że nic nie potrafi, że jest gruby, że rusza jak żółw…, a mimo wszystko jak cierpi, jak przeżywa, jak płacze, uśmiecha się. Ja, mama zrobiłabym wszystko, by wrócił do sprawności, by choć trochę go uszczęśliwić, pomóc mu. Serce rozrywa patrząc jak cierpi, a do tego wir długów pożyczek i tak w kółko, bo trzeba a nie ma za co spłacić, a trzeba wziąć by zapłacić…
Proszę ludzi o dobrych sercach o pomoc w zebraniu pieniędzy na dalsze leczenie i rehabilitację Kacperka. Za każdą wpłatę serdecznie dziękuję.
P.s. Mam taką nadzieję, że przyszłość stanie się przeszłością – tą sprzed choroby Kacperka… Proszę też o modlitwę, bo wierzę w jej siłę.
Mama Kacperka
Pomóc Kacperkowi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Santander Bank
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “997 pomoc dla Kacpra Strusińskiego”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Kacper:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawałek Nieba
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Santander Bank
Title: „997 Help for Kacper Strusinski”
Aby przekazać 1% podatku dla Kacperka:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “997 pomoc dla Kacpra Strusińskiego”
Kacperkowi można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: