MOJA JEDYNA SZANSA NA POKONIANIE OKRUTNEJ CHOROBY
Od zawsze wyróżniałam się na tle rówieśników. Prześmiewcze komentarze i drwiny z dzieciństwa wciąż odbijają się echem w mojej głowie. Mówi się, że rany goją się z biegiem czasu. Z doświadczenia wiem, że nie wszystkie… Wciąż słyszę bolesne „Patrzcie na nią!”, śmiech za plecami i uniesione palce skierowane w moją stronę. Zamiast szyderstw, potrzebuję jednak pomocy, by wyjść z choroby. Bardzo proszę, daj mi szansę…
Na zdjęciach klasowych zawsze stoję z boku, samotna i nieszczęśliwa. Na myśl o tym do oczu napływają mi łzy. Nieustannie marzyłam, żeby moje życie się odmieniło. Nie sądziłam, że dorosłość może okazać się jeszcze bardziej brutalna.
Jestem Kasia, w sierpniu kończę 44 lata, choruję na otyłość olbrzymią. Ważę około 250 kg. Jestem więźniem własnego ciała i małego mieszkania, z którego już nie wychodzę. 8 lat temu straciłam najbliższe mi osoby – Rodziców. To oni dawali mi ogromne wsparcie. Teraz mój świat się załamał. Choroba na dobre przykuła mnie do łóżka, nogi odmówiły współpracy. Czuję dołujące poczucie porażki.
Kilka lat temu przeprowadziłam się do Poznania. Moi rodzice wymagali wtedy całodobowej opieki i nie wyobrażałam sobie, żeby mnie przy nich nie było. Opiekowałam się nimi, choć moja choroba z dnia na dzień coraz bardziej mi doskwierała. Odbierała siły, a poruszanie się bez kul ortopedycznych stawało się niemożliwe. Kiedy rodziców zabrakło, to ja stałam się osobą potrzebujący pomocy. Zaczęłam zastanawiać się, czy teraz znajdzie się osoba, która mi poda pomocną dłoń?
Otyłość niesie za sobą mnóstwo dotkliwych konsekwencji. Dla mnie najbardziej bolesne jest ograniczenie sprawności. Brak sił powoduje, że nie jestem w stanie się poruszać. Od kilku lat walczę z bolesnymi i rozległy mi ranami na nogach. Głębokie rany sprawiają mi wiele cierpienia.
W 2017 roku zachorowałam na różę. Pod tą niepozorną nazwą kryje się poważna choroba zakaźna skóry. W jej następstwie walczę z bolesnymi owrzodzeniami na udzie. Choroba kilkukrotnie była zaleczona, niestety regularnie daje o sobie znać. W listopadzie 2020 roku powróciła z podwójną siłą, nie mając dla mnie litości. Z objawami i chorobą walczyłam aż do czerwca 2021 roku
Trafiłam wtedy do szpitala, gdzie na oddziale chirurgicznym spędziłam prawie miesiąc. Od tego czasu przestałam się ruszać. Był to dla mnie trudny okres, w którym trwałam sama z poczuciem bezradności i podkrążonymi oczami od płaczu. W moim życiu pojawiało się jeszcze więcej chorób, z którymi obecnie bezskutecznie staram się walczyć. Dziś nie jestem już w stanie chodzić.
Niestety codziennością osób skrajnie otyłych jest niedostosowanie placówek medycznych do ich leczenia. Szpitale czy ośrodki rehabilitacyjne nie dysponują odpowiednim, podstawowym sprzętem. Odczuwam tego skutki na własnej skórze. Brakujące wyposażenie powoduje, że od długiego czasu czekam na termin badań diagnostycznych, który miałby wskazać przyczyny mojej choroby. W szpitalu ciągle trwają prace remontowe, które miałyby przystosować pomieszczenia do moich potrzeb… Bez diagnozy nie ma leczenia. Bez leczenia nie ma rehabilitacji. Bez rehabilitacji nie ma szansy na wstanie z łóżka. Tkwię w błędnym kole, a przez to moja choroba jest już w znacznym stopniu zaawansowania i nasilenia.
Choroba niszczy całe moje życie. Nie pamiętam co oznacza szczęście, a o normalności zapomniałam już dawno. Przestałam chodzić na spacery, robić zakupy, spotykać się ze znajomymi. Życie nie szczędzi mi bólu. Mam już tego dość! Wiem, że czekanie nie działa na moją korzyść. Dlatego próbuję szukać pomocy dla siebie na własną rękę…
Marzę o tym, aby zgłosić się do programu obejmującego leczenie pacjentów z otyłością olbrzymią. Program zapewnia kompleksową opiekę medyczną oraz psychologiczną. Jest dla mnie wielką szansą na operację bariatryczną, która może zagwarantować mi lepsze i dłuższe życie oraz poprawić jego jakość. Niezbędnym warunkiem jest jednak powrót do sprawności. Muszę stanąć na nogi i zacząć się poruszać, a także wyleczyć ze wszystkich zakażeń. Nie jestem w stanie tego zrobić bez Waszej pomocy.
Program stał się moim celem i motywuje mnie do walki. Chcę żyć, chcę się uśmiechać, chcę chodzić! Marzę o tym, by znowu być samodzielną, wyjść na powietrze i zachwycać się światem. Pozwól uwierzyć, że kiedyś uda mi się sięgnąć po szczęście, którego zawsze mi brakowało. Tak bardzo chcę znaleźć sens życia…
Już teraz potrzebuję specjalistycznej opieki – dietetyka, fizjoterapeuty, psychologa i innych lekarzy; rehabilitacji i sprzętu, który pomógłby mi postawić pierwsze kroki. To wszystko jednak kosztuje, a ja nie jestem w stanie zapłacić takiej wysokiej ceny. Potrzebuję wsparcia! Błagam o pomoc!
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam na powietrzu. Mijają kolejne miesiące, a ja nadal siedzę zamknięta w czterech ścianach. Nie pozostało mi nic innego jak walczyć i mieć nadzieję, że szczęście w końcu uśmiechnie się do mnie, a marzenia staną się realne.
Mimo że ciągle obracałam się wśród osób, które mnie raniły, nadal wierzę w ludzi. Wierzę, że są tacy o dobrych sercach, którzy tym razem mnie nie wyśmieją, a wyciągną do mnie pomocną dłoń. Chcę stanąć na nogi!
Błagam, pomóż.
Pomimo choroby staram się uśmiechać. Nie jest mi łatwo. Z nadzieją patrzę w przyszłość i wierzę że mi się uda rozpocząć terapię która pozwoli mi stanąć na nogi i zredukować masę ciała.
Pomóc Kasi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawałek Nieba
Santander Bank
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: 4114 pomoc dla Kasi Kubickiej
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Kasia:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawalek Nieba
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Santander Bank
Title: 4114 Help for Kasia Kubicka
Aby przekazać 1,5% podatku dla Kasi:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1,5%’ wpisać: 4114 pomoc dla Kasi Kubickiej
Kasi można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: