LEK RATUNKIEM DLA NASZEJ MAMY W WALCE Z BIAŁACZKĄ

Kiedy mama zachorowała wszyscy myśleliśmy, że to tylko niewinne przeziębienie, niestety po kilku tygodniach stan mamy się pogorszył. Mama była u kilku lekarzy, którzy nie potrafili powiedzieć co jej dolega. Po kilku błędnych diagnozach i zmianach lekarzy, padły te słowa „ostra białaczka szpikowa”. Świat runął nam pod nogami. Od razu skierowano mamę na oddział. Razem z białaczką miała także zapalenie płuc bakteryjno-grzybicze, zakażenie układu moczowego, a także zapalenie wysiękowe ucha środkowego. Zanim można było walczyć z białaczką, trzeba było wyleczyć inne choroby, a czas uciekał. Z każdym dniem było coraz trudniej.

…..Aż nadszedł czas pierwszej chemioterapii. Z którą mama musiała radzić sobie sama, bez naszego wsparcia ze względu na odseparowanie z powodów sanitarnych. I tak od marca chemia za chemią, po której mama stawała się coraz słabsza. Żeby żyć mama potrzebowała nowego szpiku. Niestety nikt w rodzinie nie pasował na dawcę. Zaczęły się poszukiwania w banku dawców szpiku. W miarę szybko udało się znaleźć potencjalnego kandydata. Podczas badań potwierdzających zgodność z dawcą stwierdzono u mamy mutację w genie FLT3. Obecność tej mutacji kwalifikuję mamę do grupy wysokiego ryzyka oraz wpływa negatywnie na powodzenie leczenia.

Żeby zwiększyć szanse w walce z białaczką mama musi stosować bardzo drogi lek (Nexavar) przez minimum 2 lata lub dłużej. Cena jednego opakowania to około 14 tysięcy, a wystarczy tylko na okres 5 miesięcy. Zorganizowaliśmy w rodzinie zbiórkę aby jak najszybciej kupić lek, niestety stać nas tylko żeby zapewnić mamie na ok. 5 miesięcy.

Jest to duża suma, a bez wsparcia dobrych ludzi, nie uda nam się uzbierać całej kwoty. Mama potrzebuje tych leków, ma dla kogo żyć! POMÓŻMY JEJ RAZEM W TEJ WALCE.

Pomóc Lilianie można dokonując wpłaty na konto: