WALKA Z RAKIEM O ŻYCIE UKOCHANEGO SYNKA
BYĆ MOŻE OPIS TEJ ZBIÓRKI ROZPOCZNIE SIĘ JAK KAŻDY INNY, jednak nie byliśmy gotowi na to co się stało….
13,04.2021m na świat przyszedł nasz ukochany i przez wszystkich wyczekiwany mały promyczek – Lucjan. Radość która nam towarzyszyła była niesamowita. Ze względu na wcześniejsze straty ciąż – chuchaliśmy i dmuchaliśmy na nasz mały skarb. Liczne kontrole u lekarzy – neurolog, neurologopeda, pediatrzy, fizjonterapueci, sprawdzaliśmy wszystko….!!.
Jednak mimo to, to nie wystarczyło…
Lucjan jest pogodnym i wesołym dzieckiem które zaraża każdego uśmiechem – mało płaczem większość czasu się śmieje i zaczepia wszystkich dookoła, żeby nosili go na rękach. Nie bał się nigdy ludzi. Zawsze moja mama śmiała się, że to cygańskie dziecko i ktoś nam go porwie… taki jest uroczy i kochany.
NIC NIE wskazywało na to, że dzieje się coś złego.
Od drugiego miesiąca życia Lucjan regularnie uczęszczał na rehabilitację ze względu na słabe mięśnie brzuszka co powdowiało, że był on większy niż u pozostałych dzieci. Podczas kontrolnego USG w 2 miesiącu życia również wszystko było w porządku.
Po roku rehabilitacji, kiedy szykowaliśmy się tak naprawdę do jej zakończenia, fizjoterapeutka Pani Asia – zasugerowała żeby ponowić USG ponieważ brzuszek się nie zmniejszył mimo intensywnych ćwiczeń.
Według sugestii udaliśmy się na kontrolne USG brzucha. Przy pierwszym badaniu lekarz zobaczył nieprawidłowość którą nazwał „pętlą jelitową” powiedział, że to raczej nic poważnego i zasugerował aby to skontrolować za kilka dni u radiologa który pracuje z dziećmi.
2 maj 2022, tą datę będę pamiętać do końca życia, środek majówki my wizytę umówioną mamy na 20.00…Podczas Badania Pani doktor milczała nic się nie odzywała ale ja już czułam, że coś jest nie tak… widziałam to w jej smutnych oczach. Po 20 długich minutach wstała i powiedziała „musicie natychmiast jechać do szpitala…podejrzewam raka wątroby.”
Nogi się pod nami ugięły, cały czas powtarzaliśmy „ale jak to? To niemożliwe, przecież Lucjan to zdrowy chłopczyk i nie ma żadnych oznak choroby.”.
Później już wszystko działo się ekspresowo – przyjęcie do Przylądka Nadziei we Wrocławiu – USG, rezonans, Rentgen, Punkcja masa badań….Lekarze wciąż mi powtarzali proszę nie płakać przecież jeszcze nic nie wiemy – to nie musi być nic poważnego.
Ale ja już wiedziałam że to początek naszej walki.
Kilka dni później zostaliśmy wezwani do pokoju lekarskiego. Teraz już śmiało mogę powiedzieć, że zle informację czuje się w powietrzu.
Pada diagnoza: NEUROBLASTOMIA IV STADIUM – Z PRZERZUTAMI DO WĄTROBY, TRZUSTKI, KOŚCI I KRWI. Ból jaki wtedy czuliśmy był tak palący że nie mogłam nic powiedzieć. Jedyne o czym myślałam to żeby stamtąd wybiec i wrócić do przecież mojego ZDROWEGO syna! Na pewno się pomylili. To nie może być prawda. Cały czas miałam w głowie myśl że pomylili nazwiska dzieci i nie mówią o Lucjanie….Niewiele pamiętam z tej rozmowy ale nigdy nie zapomnę słów „ NIE WIEMY CZY PAŃSTWA SYN PRZEŻYJĘ – TO BARDZO CIĘŻKA CHOROBA”.
Nie życzę najgorszemu wrogowi aby usłyszał kiedykolwiek coś takiego o swoim dziecku. Długo nie mogliśmy się pozbierać z tym co usłyszeliśmy. Mijały dni a my wciąż żyliśmy jak w koszmarze nie docierało to do nas co się wydarzyło. Później zaczęły się poszukiwania klinik i szpitali w Europie, lekarzy którzy więcej wiedzą o tej chorobie.
Którzy mogą naszemu synowi podarować ŻYCIE. Przecież on jest taki malutki, skończył dopiero roczek – ma przed sobą całe życie. Przecież nie zdążyłam nauczyć go samodzielnie jeść, jeździć na rowerze czy bawić się w chowanego. Przecież to wszystko przed nami. Nie mogę pozwolić aby mój synek nie dożył swoich 2 urodzin.
Skontaktowaliśmy się z kliniką w Barcelonie i profesorem MORO, który jest najlepszym specjalistą w dziedzinie NEUROBLASTOMII na świecie. On zobaczył szansę dla naszego syna. Jednak wstępny kosztorys jest na kwotę 300tys euro.
Prosimy więc wszystkich o pomoc!!!
Nie zdążyłam go jeszcze nauczyć samodzielnie jeść, jeździć na rowerku i bawić się w chowanego…
Błagam, pomóż!
Pomóc Lucjanowi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawałek Nieba
Santander Bank
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: 3277 pomoc dla Lucjana Sołtysa
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Lucjan:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawalek Nieba
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Santander Bank
Title: 3277 Help for Lucjan Soltys
Aby przekazać 1% podatku dla Lucjana:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać: 3277 pomoc dla Lucjana Sołtysa
Lucjanowi można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: