RATOWAŁ LUDZKIE ŻYCIA – TERAZ ON POTRZEBUJE POMOCY
Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Łukasz odszedł. Pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy go tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jego leczeniu. Dzięki Wam dłużej był razem z ukochaną rodziną.
Historia Łukasza:
Łukasz – 38 letni wspaniały mąż Agnieszki, opiekuńczy i oddany ojciec 11-letniej Zuzi i 8-letniego Wiktora. Mój starszy brat i męska ostoja całej naszej rodziny. Mój autorytet. Dla innych lekarz kardiolog inwazyjny, bohater i osoba która za przyzwoleniem nieba sprowadziła z powrotem do świata żywych ich bliskich. Od dziecka chciał być lekarzem – profesjonalnym, szczegółowym i dokładnym, najlepszym w swojej dziedzinie tak aby mieć pewność, że zrobił wszystko by pomóc swoim pacjentom.
Jego zaś samego los nie szczędził, 6 lat temu wykryto u niego nowotwór – operacja, chemioterapia, dylematy na temat powiększania rodziny, niepewność i pojawiający się najpierw co 3 miesiące a potem co pół roku paraliżujący strach podczas badań kontrolnych. 2-letni Wiktor i 5 letnia – Zuzia- dzieci widziały tylko tyle że tatusiowi nie można przez jakiś czas przeszkadzać. On zaś sam cierpiał podwójnie, że nie był w stanie w pełni poświęcić się dzieciom, które tak cieszyły się na Jego widok gdy wracał z Oddziału Chemioterapii. Chciałoby się zapomnieć o tym okresie, wyrzucić te wspomnienia w czarną otchłań, ale blizny na Jego ciele przypominają o konsekwencjach chemioterapii.
W trakcie leczenia, w okresach lepszego samopoczucia wracał do pracy, bo poza rodziną, która jest dla Niego największą wartością to szpital a właściwie pacjenci byli i są jego motorem napędowym do bycia silniejszym – dla innych. Czas mija, mija kolejny rok w którym prawdopodobieństwo wznowy maleje.
1 kwietnia 2018r. – Łukasza od dłuższego czasu boli kręgosłup; tłumaczy, że to od stania przy zabiegach. Robi kontrolne badania, są bardzo złe – wstępna diagnoza: toksyczne uszkodzenie wątroby, najprawdopodobniej po chemioterapii. Kubeł zimnej wody – mobilizacja, trzeba poszerzyć diagnostykę i szybko zacząć się leczyć.
3 dni później – wizyta w szpitalu zakaźnym i dalsza diagnostyka – CA 19.9 – marker nowotworowy trzustki ponad 6 000 (norma 37). Nie przyjmujemy tego do wiadomości, to na pewno jakiś błąd
5 dni później – ŚWIAT STAJE W MIEJSCU – wynik MRI jamy brzusznej – diagnoza: NOWOTWÓR I Z PRZERZUTAMI
To nie może być prawda…! To nie jest prawda…. Ile cierpienia może znieść jeden człowiek…?! Dlaczego mój brat, dlaczego nie ja? …… Obudź się, to tylko zły sen!
Obudziliśmy się nie po to by stwierdzić że to sen, bo niestety to brutalna rzeczywistość, ale po to żeby pomóc bratu zmierzyć się z chorobą, działać, leczyć wszystkimi możliwymi sposobami, zrobić wszystko aby pokonał nowotwór.
Zarówno Agnieszka jak i Łukasz będąc lekarzami zdają sobie sprawę, iż będzie to bardzo ciężka walka, nierówna walka, bo z zaawansowanym nowotworem, któremu jakby było mało dał przerzuty na wątrobę.
Łukasz miał wykonaną laparotomię, której celem było pozyskanie wycinków do badań histopatologicznych i genetycznych. To z kolei może otworzyć drogę do celowanego leczenia.
Widzę, jak każdy ruch sprawa mu ból, ale też widzę też po nim, że to nie ból fizyczny sprawia największe cierpienie… Oczy ma smutne, ale jest silny – ma dla kogo walczyć, dla żony, dzieci, rodziny. Zaledwie parę dni po laparotomii, bolesnej i ciężkiej z opatrunkami brzuchu jedzie na chemioterapię, bo nie ma na co czekać. On już wie jak to będzie wyglądało…. – terapia o dobrej skuteczności, ale ze względu na dużą toksyczność powoduje wiele skutków ubocznych. Jednak wszyscy lekarze mówią to samo: najpierw chemioterapia, potem dalsze leczenie w tym zagraniczne – na które właśnie staramy się zgromadzić środki.
Wierzymy, że ta obecna chemioterapia zatrzyma rozwój raka, że nie dojdzie do dalszych przerzutów, że zmniejszy się rozmiar guza. Ale też pokładamy wielkie nadzieje w zastosowaniu terapii celowanej. W tym celu Łukasza krew i wycinek z wątroby został wysłany do genetyków, którzy określą zakres mutacji w tkance nowotworowej (pod kątem terapii celowanych i badań klinicznych) oraz zostanie zbadany DNA pod kątem wrodzonych mutacji, które mogły spowodować zachorowanie na nowotwory w tak młodym wieku. To też jest istotne z perspektywy terapeutycznej.
Zdajemy sobie sprawę, że terapia celowana nie jest refundowana przez NFZ i nie jest prowadzona w Polsce, ale chcemy zrobić wszystko żeby dać Łukaszowi możliwość najlepszego leczenia.
Mówię bratu, że ten u góry najwyraźniej stwierdził, że tylko Łukasz jest na tyle silny i pełen pokory aby to wszystko znieść i przetrwać. To będzie długa droga, zapewne wyboista, pełna wzlotów i upadków, ale nigdy pozbawiona nadziei i wiary w to, że mój brat pokona chorobę. Tak jak stara prawda głosi, że dobro wraca do czyniącego dobro, więc do mojego brata musi wrócić ze zdwojoną siłą.