BRACISZKU, OBUDŹ SIĘ!
Nie ma takich słów, które wyrażą ból tego co się stało: mimo długiej walki Łukasza odszedł. Pozostanie na zawsze w serach tych, który go tak bardzo kochają. Dziękujemy wszystkim za pomoc w jego leczeniu. Dzięki Wam dłużej był razem z kochaną rodziną
Historia Łukasza:
Braciszku, obudź się! Tak wiele szczęśliwych chwil czeka na Ciebie! My czekamy … wracaj do nas… 4.02.2019 godz. ok 16:00… telefon…” Łukasz miał wypadek w pracy… zasypało go kruszywo… akcja reanimacyjna trwała bardzo długo, dopiero po 23 min odzyskał oddech… helikopterem został zabrany do szpitala…. co z nim będzie nie wiadomo…. Ta informacja była jak zły sen… To niemożliwe, nikt z nas nie może w to uwierzyć… potem dalsze szokujące informacje… podczas lotu do szpitala akcja serca ponownie zatrzymana … i jeszcze po raz trzeci tego dnia w szpitalu jego serce ponownie na chwilę przestało bić.. na szczęście Łukasz walczył, wrócił i zaczął oddychać .
Jednak jego stan był cały czas krytyczny. Mózg był zbyt długo niedotleniony. Lekarze nie dawali nadziei… w każdej chwili mogliśmy go stracić. Po tygodniu walki nagle siostry podczas odwiedzin brata dostają wstrząsająca wiadomość: zbyt długie niedotlenienie mózgu, zbyt duży obrzęk… w wyniku czego nastąpiła śmierć mózgu, Łukasz nie żyje… lekarz prosi aby poszły pożegnać się z bratem… żadna z nich nie mogła w to uwierzyć … lekarz który je o tym informował był bardzo miły i współczujący… do sióstr jednak to wszystko nie docierało. Zapytały czy może nastąpić jeszcze jakaś zmiana bo przecież jego serce wciąż bije, czy może jednak następnego dnia usłyszą inną informację czy może będzie żył? Dostały jednak negatywna odpowiedź.
Następnego dnia miały przyjść odebrać akt zgonu… to wszystko było straszne dla rodziców dla nas, dla najbliższych… Ból, ogromny smutek, żal… Jednak, nie tak miało się to zakończyć….
Nie wiemy jak to nazwać, chyba tylko … cud. Kolejnego dnia, zanim miało zostać wykonane ostatnie badanie-ostatecznie zatwierdzające stan pacjenta, nagle przy wyciąganiu rurki od respiratora, nastąpił skurcz w klatce… Łukasz żyje… walczy. Kolejne dni przynosiły drobne zmiany… odruch zgięcia ręki, nogi w odpowiedzi na ucisk zadany przez lekarza.
Lekarze cały czas jednak przygotowali i uświadamiali nas o najgorszym… On może w każdej chwili umrzeć, bądź też jego stan się nie zmieni i zastanie „warzywem”. My jednak wierzymy, że Łukasz się obudzi, odzyska świadomość, stanie na nogi…. po prostu wróci do zdrowia. Na chwilę obecną Łukasz otwiera oczy, mruga, jednak nie reaguje na polecenia lub nie potrafi jeszcze przekazać nam, że czuje naszą obecność i wie, że jesteśmy przy Nim.
Jego pobyt w szpitalu powoli dobiega końca i musi trafić do specjalistycznej kliniki, do kliniki która jest dla Łukasza wielką nadzieją na lepsze życie, gdzie czeka Go długa rehabilitacja. Wszystko to wymaga dużych nakładów pieniężnych. My sami nawet nie jesteśmy tego świadomi jak dużych, ponieważ nikt nie wie ile potrzeba czasu aby Łukasz zaczął reagować: trzy, sześć a może dwanaście miesięcy. Dlatego bardzo prosimy o pomoc, o wsparcie finansowe. Każda złotówka się liczy, każda jest ważna, ponieważ pomoże uzbierać nam sumę, która pozwoli o kolejny miesiąc przedłużyć rehabilitację, która jest ogromną szansą dla Łukasza.
Pomóżcie by Łukasz wrócił do nas.
Dziękujemy