WYPADEK KTÓRY ZMIENIŁ ŻYCIE
Nazywam się Małgorzata Dmytrowicz mam 42 lata i od urodzenia mieszkam w moim mieście rodzinnym Wrocławiu. Do października 2011 wiodłam całkiem szczęśliwe życie. Jestem, a raczej byłam, spełnioną mamą dwóch dorastających już teraz córek Kingi 22 lata i 17 letniej Karoliny. Całe życie pracowałam, zajmowałam się domem i doglądałam dzieci. Żyłam!!! ciesząc się rodziną i każdą chwilą dostrzegając każdy aspekt radości. Niestety w feralny październikowy dzień 2011 roku przekreślił moje marzenia na przyszłość,moją sprawność i poniekąd życie.
Feralnego dnia, w październiku 2011 roku zdarzył się poważny wypadek, jadąc rowerem (jak co dzień) do pracy, zostałam dotkliwie potrącona przez kierowcę samochodu osobowego. Poruszałam się prawidłowo, po ścieżce rowerowej, jadąc spokojnie ścieżką przed siebie. Niestety sprawca wypadku, Pani doktor, nie zachowała należytej ostrożności i skręcając na skrzyżowaniu, w prawo , z impetem wjechała we mnie (jadącą prawidłowo rowerem po prawej stronie jej samochodu). To był początek mojej walki o zdrowie i życie!!.Kobieta która mnie potrąciła nie udzieliła mi też pierwszej pomocy. Zrobiła to osoba nie mająca związku z wypadkiem!
Poniżej zdjęcie tuż po wypadku z 2011 widać liczne krwiaki na buzi
Trafiłam na Szpitalny Oddział Ratunkowy, gdzie zajęto się przede wszystkim moim barkiem, pomimo że ewidentnie miałam mocno strzaskaną głowę (widoczne liczne krwiaki). Zrobiono mi jedynie RTG barku i głowy i wypuszczono do domu. Już wtedy czułam dziwne mrowienia i jakby ktoś mroził moje ciało (wtedy nie wiedziałam że były to pierwsze objawy padaczki pourazowej!)
Od momentu wypadku ,mój stan zdrowia drastycznie się pogarszał. Zaczęłam od konsultacji z ortopedą, który zlecił tomografię głowy. Tomografia miała miejsce 01.12.2011 i nie wykazała nieprawidłowości, mimo że czułam się coraz gorzej!! Od neurologa, do którego się udałam, wyprosiłam wręcz skierowanie na rezonans magnetyczny, niestety odbył się on dopiero w 2012 roku. Było to badanie RM barku, a później kręgosłupa szyjnego.
Na opisie zaznaczono, że w dalej części kręgosłupa (odcinek piersiowy) mogą występować nieprawidłowości, zdiagnozowano u mnie wówczas ciężką chorobę rdzenia kręgowego, jamistość rdzenia (jak domniemam powstała pourazowo, są to takie torbiele wyniszczające rdzeń kręgowy) Po tym wszystko potoczyło się lawinowo.
Komisja w ZUS „uzdrowiła mnie”, dlatego musiałam wrócić do pracy i tak pracowałam do kwietnia 2013, niestety zaczęłam mieć problemy z chodzeniem, dlatego w październiku 2013 miałam RM kręgosłupa lędźwiowego. Wielokrotnie miałam dziwne mrowienia, drętwienia kończyn, czułam się jakby ktoś w jednej chwili zamroził mnie na chwilę. Potem wszystko potoczyło się lawinowo. Pilna operacja kręgosłupa, która nic nie dała. Potem w 2014 roku kolejna która nie poprawiła mojego stanu i od 2014 roku poruszałam się już jedynie o kulach.
Dopiero w 2016 roku ujawniła się padaczka, której napady pojawiały się w dzień.
Chciałabym nadmienić, że prowadzę grupę pomocową na fb ,dla chorych na jamistość rdzenia i zespół Arnolda Chiariego (choroba współistniejąca przy jamistości i często powodująca ją).
To daje mi siłę by żyć, by nie być tak sądzę utrapieniem dla bliskich. Moje dzieci w 2011 roku straciły mamę !! w aspekcie taką jaką chciałam być. Być dla nich podporą, czyż nie każdy rodzic tak chce? Być dla dziecka drogowskazem, pomocą.?
Ja tylko Chce się uratować, żyć chcę być!!
Za mną operacja nadgarstka (gdyż do niedawna poruszałam się o kulach, które spowodowały dysfunkcję kończyn). Przede mną operacja kolana , które nie daje już rady!
Niestety obecnie poruszam się jedynie na wózku, nie potrafię sama się ubrać. Jestem zamknięta w 4 ścianach. Wpadłam w depresję. Wózek który posiadam, nie mieści się w futrynie mieszkania. Jest tak ciężki, że nie jestem w stanie sama się na nim poruszać i z domu wychodzę jedynie wtedy, gdy mam pomoc dzieci.
Od 2012 roku walczę również ,w sądzie o odszkodowanie, na ten moment bezskutecznie. Biegli sądowi próbują wmówić mi, że objawy które posiadam nie są skutkiem wypadku! Przecież ja przed wypadkiem byłam kompletnie zdrowa!! Od 10 2014 jestem na rencie i posiadam całkowitą niezdolność do pracy. Jak pracować, gdy ma się po kilkanaście napadów epilepsji dziennie wraz z utratą przytomności
Biorę już najmocniejsze leki, nie pomagają!!. Są chwile że chciałabym umrzeć jamistość (syringomielia) powoduje ogromny ból, nie do opisania!!! ,lecz wiem że jestem potrzebna choćby po to by pomóc innym chorym.
Do tej pory radziłam sobie finansowo walcząc ze swoimi chorobami. Obecnie jednak brakuje mi środków na wszystko . Największym problemem jest dla mnie brak ogrzewania a przy mojej niepełnosprawności, nie jestem w stanie nosić węgla i palić w piecu. Chciałabym odciążyć najbliższych i mieć środki na nowy wózek inwalidzki, dopasowany do mnie. To ogromne koszty którym nie sprostam.
Tak ciężko jest prosić o pomoc dla siebie… jednak dla mnie to jedyny cel jedyny ratunek by być dla córek mamą by mieć chęci do życia , by być choć w części szczęśliwą.
Moja Pasja tworzenie techniką decoupage !!
Do dnia wypadku było mnie wszędzie pełno, zawsze miałam siłę, pasję, hobby (zajmowałam się sztuką decoupage), z którego przez coraz gorszy wzrok musiałam zrezygnować, byłam zdrowa. A teraz jestem wrakiem człowieka, któremu lekarze wmawiają, że udaje ból…
Małgorzata Dmytrowicz
Pomóc Małgorzacie można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Santander Bank
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “2253 pomoc dla Małgorzaty Dmytrowicz”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Malgorzata:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawałek Nieba
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Santander Bank
Title: „2253 Help for Malgorzata Dmytrowicz”
Aby przekazać 1% podatku dla Małgorzaty:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “2253 pomoc dla Małgorzaty Dmytrowicz”
Małgorzacie można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: