CHOROBA KTÓRA ZŁAMAŁA MOJE ŻYCIE
Nazywam się Małgorzata Komorowska. Lipiec 2013 roku był dla mnie ciężki. Pracowałam jednocześnie kończąc drugi kierunek studiów. Byłam zmęczona, osłabiona, brak apetytu potęgował jeszcze bardziej fakt, ze i tak nie miałam na nic sił. Lekarze uspakajali mówiąc, ze się przepracowuję. Było coraz gorzej. W sierpniu po wykonaniu prywatnie badać, trafiłam do szpitala z CRP wynoszącym 500 j. Tam stwierdzono śródmiąższowe ropne zapalenie płuc. Cóż, sprawa załatwiona- tak przynajmniej sądziłam. Siódmej doby oddział szpitalny postawił na nogi mój krzyk, a wręcz jęk, wołanie o pomoc. Ból, którego jeszcze nigdy nie doświadczyłam, sprawił, ze rano obudziłam się sparaliżowana od szyi w dół. Diagnoza- ropne zapalenie opon mózgowych.
Walczyłam o życie prawie pół roku. W tym czasie przeszłam 4 sepsy, każda kolejna bardziej wysysała ze mnie życie. Kilkukrotnie bliscy się ze mną zegnali. Trafiłam na oddział neurologiczno-rehabilitacyjny w Gdyni, marząc każdej nocy gdy zasypiałam, ze obudzę się rano i okaże się, że miałam po prostu bardzo zły sen.
-To tylko marzenia chorej, każdy o czymś marzy- mam wrażenie, że te słowa zabrały mi jakąkolwiek nadzieję na poprawę mojego zdrowia. Wypowiedział je lekarz, gdy pełna euforii powiedziałam, że zaczynam odzyskiwać czucie w rękach, że może jest nadzieja, że może warto wykonać jakieś badania, jeszcze raz, ten jeden raz jeszcze powalczyć! Nie powalczono. Zostałam skazana na „los chorego”, który ma się uczyć żyć od nowa z „zepsutym ciałem”. Od nadmiaru leków, jakimi mnie faszerowano, doszło do pęknięcia jelita, konieczna była jego częściowa resekcja.
Podobno w trwaniu przy sobie to nie miłość wygrywa próbę czasu, a obecność. W moim przypadku żadne z dwojga tej próby nie wygrało. Po wyjściu ze szpitala 2 lata jeszcze byłam w związku, niestety nie przetrwał, musiałam znaleźć mieszkanie, na szczęście po wielu perturbacjach udało się zdobyć mieszkanie komunalne. Nie mogłam mieszkać z mamą-jej mieszkanie jest zbyt małe, dodatkowo jest osobą niewidomą. I mieszka na 7 piętrze.
I tak znalazłam się sama, praktycznie pozbawiona środków do życia, z piętrzącymi się powikłaniami. Mam odleżyny, które nie chcą się goić, martwice kości, kamicę nerkową, złamania oraz przewlekły stan zapalny całego organizmu.
Wiele osób pyta mnie, jak sobie radzę. Odpowiadam wtedy-jak mogę. Spotykam na swojej drodze dobrych ludzi-opiekunkę z MOPS-u, która daje mi obiad (sama robi za swoje środki), rehabilitantkę, która za „grosik” poświęciła mi wiele godzin swojej pracy. Moja mama, mimo, że jest niezwykle schorowaną osobą, raz w miesiącu robi mi „kanapkowe zakupy”- muszą wystarczyć.
Ostatnie 8 lat mojego życia to wieczna batalia o zdrowie, o godność, o przetrwanie-a tak naprawdę, że jeszcze coś się da, by było mi lżej. Proszę Cię, pomóż mi, bo bez Ciebie nie dam sobie rady.
Pomóc Małgorzacie można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawałek Nieba
Santander Bank
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: 4236 pomoc dla Małgorzaty Komorowskiej
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Malgorzata:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawalek Nieba
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Santander Bank
Title: 4236 Help for Malgorzaty Komorowskiej
Aby przekazać 1,5% podatku dla Małgorzacie:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1,5%’ wpisać: 4236 pomoc dla Małgorzaty Komorowskiej
Małgorzacie można też pomóc poprzez wpłatę systemem elektronicznym: