MAMUSIU PROSZĘ NIE ODCHODŹ…

Pani Hania odbyła zabieg Nanoknife i wyniki są wspaniałe! Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli! Historia Hani:

Oczy mojej mamy – zawsze mocno paląca się iskra miłości, głębia ciepła i zrozumienia, azyl, schronienie przed całym złem jakie nas otacza…. Od początku życia dla dziecka wzrok mamy jest całym Światem. Gdy tylko jej nie widzi nawet na maleńką chwilę, płacze bardzo donośnie i mama przychodzi, utuli, ukoi strwożone serduszko dziecka, które tylko na maleńką chwilę straciło ją z oczu… Ja mam 38 lat, ale czuję się właśnie jak to dziecko, które ma stracić z oczu mamę, tylko nie na krótką chwilę, lecz na zawsze…. Wszystko we mnie krzyczy – że to nie może być prawda… że to nie może dotyczyć mojej mamy!, że się nie zgadzam! Że nie ona! Proszę… Nie potrafię wyobrazić sobie życia bez jej ciepła, bez jej obecności i dobra jakim nas obdarza każdego dnia… Dla jej maleńkich wnuczek babcia to największa radość… A dla niej maleńkie rączki dzieci, które przytulają ją bardzo mocno, na nowo zapalają tą iskrę radości w jej oczach, którą tak silnie stara się zgasić choroba…. To co próbuje zabrać mi mamę, a wnuczkom ukochaną babcię to straszny NOWOTWÓR TRZUSTKI, przez który widzę jak z dnia na dzień mamusia przybita troską, gaśnie… Dziś w jej oczach widzę wielki strach… Ona nie boi się o siebie, ona boi się o nas, ona wie jak wiele chce dla nas zrobić i jak bardzo jest nam potrzebna, szczególnie teraz kiedy tatę już straciliśmy…

Hania to mama trzech córek i babcia trzech wnuczek. Do niedawna żona mojego taty – ukochanego męża, z którym
przeżyła ponad 30 lat… Lat, które 7 sierpnia tego roku przerwała choroba, a potem śmierć…. Po tych straszliwych wydarzeniach mamusia swój sens życia widziała w dzieciach i wnukach. Dopóki nie usłyszała, że i jej życie szybko może dobiec końca. Bo ma nieoperacyjny NOWOTWÓR TRZONU TRZUSTKI…
Mama zawsze wydawała się niezniszczalna. Opieka nad chorym mężem, równoległa z opieką nad swoim tatą, który wskutek udaru ma niedowład lewej strony ciała i jako osoba leżąca potrzebuje całkowitej opieki, wsparcie dla córek, miłość dla wnuczek – na wszystko znajdowała czas. Gdy tatuś odszedł, nie miała czasu na przeżycie żałoby… Diagnoza powaliła ją i nas na kolana… Jak to możliwe że ma raka? Przecież była jak skała. Przecież 3 małe dziewczynki kochają ze wszystkich sił! Jak wytłumaczyć cztero i dwulatce oraz sześciomiesięcznej dziewczynce że ich babuni niedługo zabraknie…? Że jedyną szansą na to, by z nimi była, jest dobro innych ludzi… Szansą na życie dla Hani jest nowatorski zabieg usunięcia nowotworu metodą NanoKnife. To metoda niszczenia komórek nowotworowych za pomocą prądu o wysokim napięciu. Aparatura NanoKnife oddziaływuje na chore tkanki przez mikrosekundowe impulsy i niszczy komórki nowotworowe. Tę metodę leczenia stosuje się już w Polsce, lecz nie jest ona refundowana przez NFZ! Koszt to 72.300 zł i jest to cena za życie mojej mamy… Wiem, że bez pomocy sami nie mamy najmniejszych szans na zgromadzenie takiej sumy… Operacja musi odbyć się jak najszybciej, mamy czas tylko do 15-ego grudnia tego roku…

Od lekarzy wiem, że dzięki tej metodzie mama może pokonać nowotwór. Dlatego dziś staję jako córka, która ze wszystkich sił prosi o ratunek dla ukochanej mamy, aby iskierka dobra i miłości nie zgasła w jej oczach na zawsze… To ciepło jej spojrzenia kocham od pierwszego dnia mojego życia, proszę nie pozwólcie go jej stracić…

Pomóc Hani można dokonując wpłaty na konto: