Przekaż 1,5% podatku na pomoc dzieciom
Fundacja Kawałek Nieba Fundacja Kawałek Nieba
KRS 0000382243

OPERACJA NASZĄ NADZIEJĄ…

OPERACJA NASZĄ NADZIEJĄ…

Marcin1

 

 

Aktualizacja:
Marcin odbył operację. Wszystkim dziękujemy za pomoc.
Historia Marcina:

Nie łatwo prosić o pomoc ale to nasza jedyna szansa na normalne życie. Normalna rodzina, dwójka małych dzieci i pies. Codzienne sprawy, wiele planów na przyszłość i radość z obserwowania jak dzieci rosną zostało wywrócone do góry nogami. Zostałam ze wszystkim sama.

Mąż w 2014 roku miał pierwszą operację usunięcia przepukliny krążka międzykręgowego w odcinku lędźwiowym. Niestety znalazł się w grupie pacjentów u których nastąpiło ponowne wypadnięcie dysku w tym samym miejscu. Był termin drugiej operacji, lecz objawy bólu nogi spowodowane uciskiem na korzeń nerwowy nie były tak silne jak przed operacją, a ja szczęśliwie byłam w drugiej ciąży.

Tydzień przed operacją okazało się że muszę bezwzględnie leżeć w szpitalu a nasz roczny syn nie miał by opieki przy dwójce leżących rodziców. Mąż przy pierwszym dziecku zrezygnował z pracy by przez rok czasu stać się matką dla naszego pierworodnego. Rehabilitacje, ćwiczenia, dieta  dały nieoczekiwany efekt iż w styczniu bieżącego roku odeszły całkowicie jakiekolwiek dolegliwości bólowe a u nas zaczęło na nowo świecić słońce. Mąż był zawsze aktywną osobą z duszą wielkiego podróżnika. Były sportowiec, fascynat archeologii, wycieczek i wyzwań o  których, ja nawet bałabym się pomyśleć. Wielki optymista, pełen nadziei, że zawsze będzie dobrze należy tylko mocno chcieć i być dobrym człowiekiem .

Szczęście nie trwało jednak długo w czerwcu mąż jadąc na rowerze, uległ wypadkowi.  Zderzył się czołowo z jadącym z na przeciwka rowerzystą przelatując prze cały rower i upadając na ruchliwą Marcin3ulicę. Dziękuje Bogu że w tamtym momencie nie jechał żaden samochód. Mąż podniósł się i normalnie wrócił do domu. Wypadek był z niczyjej winy, drugiemu uczestnikowi wypadku nic się na szczęście nie stało, natomiast u nas z każdym dniem życie zaczęło się zmieniać. Silny ból lewej nogi jakby ktoś na wysokości pośladka wbił nóż i przeciągał go aż do łydki powrócił ze zdwojoną siłą i z każdym dniem narastał.

Rezonans jeszcze raz przepuklina niby taka sama, ale objawy nie do wytrzymania. Najpierw rehabilitacja, najlepsi osteopaci, leki przeciwzapalne. Pozytywne myślenie że będzie dobrze. Ból stawał się coraz silniejszy, leki coraz mocniejsze, a ja razem z dziećmi od 2 miesięcy mieszkamy z inną, żeby nie powiedzieć obcą mi osobą. Uśmiech na twarzy, radość z najmniejszych drobiazgów i nadzieja na lepsze jutro zniknęła gdzieś daleko.

Mąż nie należy do mężczyzn , którzy przy katarze i temperaturze 36,9 piszą testament. Przy każdej chorobie, stłuczeniu wieczne błaganie by poszedł do lekarza dlatego ból który czuje codziennie rano dopóki się nie rozrusza i nie weźmie leków jest w moim przekonaniu gorszy od porodu. By wstać z łóżka potrzebuje około 5 godzin. Wstaje z bólem zrobi dwa kroki i pada z powrotem na łóżko i tak do skutku z pomocą silnych leków, które robią z niego chodzące zombi. Wyklucza go to z normalnego funkcjonowania, zabawy z dziećmi, które nie rozumieją dlaczego tata nie może wziąć ich na ręcę, przytulić, przewinąć, nakarmić, pójść na plac zabaw , położyć się na dywanie i przede wszystkim pytania: „Mamo dlaczego Tatuś sięMarcin6 nie uśmiecha czy to przez jego plecki?”.

Jestem matką od 4 lat, nieprzespane noce to dla mnie norma, płacz dziecka jest stałym elementem wybudzającym błogi sen. Moje serce każdego dnia powoli pękało z bezradności aż gdy pewnej nocy usłyszałam głośny płacz, wycie , którego nigdy wcześniej nie doświadczyłam, zerwałam się na równe nogi myśląc że jakimś cudem 1,5 roczny syn spadł z łóżka zobaczyłam na kanapie mojego męża, miłość mojego życia, moje wsparcie, moją drugą połówkę jabłka jak leży zakrywając twarz poduszką moje serce pękło. Widok który do tej pory przeszywa mnie na wylot. Podbiegłam i tuliłam do siebie jak tylko mogłam najmocniej. Okazało się że mąż chcąc spróbować oszczędzić trochę mocno wyczerpaną wątrobę nie wziął żadnych leków na noc.

Dostaliśmy szansę operacji wykonania usunięcia przepukliny naciskającej na lewy korzeń nerwowy ze stabilizacją kręgosłupa by więcej się to nie powtórzyło na 20 września, czasu nie wiele a potrzebujemy zebrać 27 990 zl. Jeśli chodzi o szybki termin operacji w Polskich realiach na NFZ u męża musiało by dojść do nieodwracalnego uszkodzenia korzenia nerwowego objawionego nietrzymaniem potrzeb filologicznych. Dlatego czas jest u nas bardzo ważny, nie tylko by ustało cierpienie z powodu bólu ale także by uniknąć trwałej degradacji i związanym z tym wyżej wymienionym skutkiem. Błagam o pomoc

Ludzie się zmieniają, nigdy w to nie wierzyłam, ale to prawda. Bo teraz ja optymistycznie jestem pewna, że będzie dobrze, wierzę, że mamy szanse na powrót do naszego szczęśliwego życia, czy pomożecie?

 

Pomóc Marcinowi można dokonując wpłaty na konto:

Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”

Bank BZ WBK

31 1090 2835 0000 0001 2173 1374

Tytułem: “1096 pomoc dla Marcina Tomaszewskiego”

 

wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Marcin:

Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”

PL31109028350000000121731374

swift code: WBKPPLPP

Bank Zachodni WBK

Title: „1096 Help for Marcin Tomaszewski”

 

Aby przekazać 1% podatku dla Marcina:

należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243

oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “1096 pomoc dla Marcina Tomaszewskiego”

 

Marcinowi można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24:

PLN

 

Kawałek nieba jest w każdym uśmiechu,
W każdym życzliwym słowie,
I przyjaznym geście,
W każdym pomocnym czynie.
Kawałek raju jest w każdym sercu,
Które stanowi zbawienny port dla nieszczęśliwego.
W każdym domu z chlebem, winem i serdecznym ciepłem.
Bóg włożył swoją miłość w twoje ręce,
Jak klucz do raju.

Phil Bosmans

Podaruj Kawałek Nieba...