MALUTKA MARYSIA I WALKA Z GUZEM MÓZGU…
Problemy zaczęły się na początku kwietnia – Marysia zaczęła skarżyć się na ból. Najpierw myśleliśmy, że to gardło, ale badania u pediatry nic nie wykazały. Potem zorientowałam się, że Marysia nie pokazuje gardła, ale niżej, u dołu szyi, w okolicach przełyku.
Skojarzyłam, że ja sama przy refluksie odczuwam podobne dolegliwości. Kiedy w drugiej połowie kwietnia doszły wymioty (jakieś dwa dni w ciągu tygodnia), to pomyślałam, żeby skonsultować się u gastrologa. Najbliższy wolny termin u jedynego gastrologa dziecięcego, który przyjmował w przychodni, gdzie mamy ubezpieczenie, był dopiero 10 maja. Marysia dostała syropy na refluks.
Wymioty się nasiliły, były już 2-3 razy dziennie. 19 maja zarejestrowałam się na kolejną wizytę – termin już w czerwcu, tydzień po Bożym Ciele. Na tej drugiej wizycie pani doktor dała od razu skierowanie do szpitala, żeby na oddziale już zbadano dokładnie Marysię. Pojechaliśmy więc z przychodni prosto do szpitala. Tutaj stwierdzili, że wymioty mogą być objawem neurologicznym i zostały zlecone badania. Rezonans magnetyczny na następny dzień rano, a dość szybko tego samego dnia udało się zrobić tomografię – okazało się na niej, że na móżdżku jest guz.
Bezpośrednio po rezonansie, korzystając z jednego znieczulenia, zaplanowano zabieg wycięcia guza. Doktor wyciął większość guza, zostały dwa 3-milimetrowe punkty na pniu mózgu, a podczas kolejnych badań okazało się, że w innej części mózgu również jest zmieniony nowotworem fragment, co dało podejrzenie rozsiewu pierwotnego guza. Badanie histopatologiczne wykazało, że guz Marysi to medulloblastoma – rdzeniak zarodkowy – nowotwór o wysokim poziomie złośliwości. Ma on skłonność do przerzutów.
Marysia przeszła 2 cykle chemioterapii. Całe dnie spędza w szpitalu na różnych, nieraz bolesnych zabiegach. Raz jest na oddziale intensywnej terapii, następnie na onkologii, później znów intensywna terapia i tak na zmianę. Jest wprowadzana w stan śpiączki farmakologicznej, a kiedy się wybudza to ma jedyną okazję popatrzeć na mamę. Niestety pojawiają się u Marysi problemy neurologiczne. Ma drgawki, czasem traci wzrok, a nawet ma problemy z oddychaniem. W szpitalu, w którym obecnie znajduje się Marysia nie ma oddziału neuroonkologii, który jest bardzo potrzebny, żeby Marysia nie miała niebezpiecznych powikłań, lub trwałych problemów, które zadecydują o jej życiu w przyszłości.
Pojawiła się prawdziwa szansa, która może uratować życie Marysi i odmienić los jej rodziny. Po wielu konsultacjach na całym świecie, szpital Bambino Gesu w Rzymie zadeklarował, że jest w stanie przyjąć Marysię i zapewnić jej leczenie, którego do tej pory nie było.
Szpital zaproponował megachemioterapię z autologicznym przeszczepieniem hematopoetycznych komórek macierzystych na oddziale neuroonkologii, którego nie było w szpitalu w Polsce. Koszt leczenia to 430 tys zł.
Pomóc Marysi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK Santander
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “1638 pomoc dla Marysi Szlązak”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Marysia:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Bank Zachodni WBK Santander
Title: „1638 Help for Marysia Szlazak”
Aby przekazać 1% podatku dla Marysi:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “1638 pomoc dla Marysi Szlązak”
Marysi można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: