BÓL, STRACH, MODLITWA I WIELKA WALKA O NASZEGO SYNKA – NORBERT I RAK – NEUROBLASTOMA…
Mając zaledwie cztery latka, Norbert cieszył się urokami życia, jako zdrowy i uśmiechnięty chłopczyk, poznając otaczający świat. Razem z młodszym bratem niemal w każdy dzień przerzucali góry piasku w przydomowej piaskownicy przewożąc go z miejsca w miejsce ulubionymi traktorkami z przyczepkami.
Jednak pewnego popołudnia ta beztroska, nagle została przerwana ostrym bólem brzuszka. Niezwłoczna wizyta u lekarza pierwszego kontaktu i wstępne badania Pani Doktor, mówiącej, że jego brzuszek jest zbytnio uwypuklony, uświadomiły nam, że natychmiast trzeba udać się do szpitala. Zaledwie kilkanaście minut później lekarz dyżurny w krynickim szpitalu podejrzewał NBL. Nic niemówiące nam w pierwszej chwili trzy litery, okazały się ciosem prosto w nasze serca. Neuroblastoma – ciężki nowotwór o wysokiej złośliwości zaatakował naszego Norbisia. Jak to możliwe, że w tak małej i kruchej osóbce znalazł się taki guz – olbrzym: 9x10x9 cm.
W trybie natychmiastowym nasz synek został przetransportowany do sądeckiego szpitala, a następnego dnia znaleźliśmy się w krakowskim Prokocimiu. Już od pierwszego dnia rozpoczął się cały proces badań, który jednoznacznie miał wskazać przyczynę zadanego wcześniej cierpienia.
Mijały kolejne dni żmudnych badań, a w środku tego wszystkiego my z tysiącem myśli. Co dalej? Co robić? Przecież Norbert musi żyć! Nie pozwolimy, żeby nas zostawił, przecież to dopiero małe dziecko… cały świat otwiera przed nim swoje drzwi…
Po upływie prawie miesiąca otrzymaliśmy najgorszą diagnozę w naszym dotychczasowym życiu – neuroblastoma została potwierdzona w 100%. W naszych głowach pustka: może to jakaś pomyłka, błąd, który szybko pozwoli wrócić nam do domu i zapomnieć o całej historii. Dopiero rozmowa z lekarzem prowadzącym uświadomiła nam, że proces leczenia będzie długi i bardzo ryzykowny. W trakcie leczenia organizm małego pacjenta zostaje wystawiony na wielką próbę, niejednokrotnie całkowitego wyniszczenia dawkami przeróżnych leków i cytostatyków.
Jednym z trudniejszych momentów już na samym początku okazał się pobyt na oddziale onkologii i chemioterapii. Widok dzieci w różnym przedziale wiekowym i w większości z główkami bez włosów budził respekt tego miejsca. Uświadomiliśmy sobie, że tutaj każde dziecko walczy o swoje życie. My też zrobimy wszystko – Norbert musi wyzdrowieć.
Szczęśliwe zakończenie żmudnego procesu leczenia mogliśmy odnotować po ośmiu miesiącach – listopad 2011. W końcu nasz dzielny maluch ujarzmił śmiertelnego wroga. Powoli zaczęliśmy wracać do normalności, pamiętając o częstych wizytach kontrolnych najpierw, co miesiąc, później, co dwa, trzy, aż do jednej na 6 miesięcy. Z upływem czasu utwierdzaliśmy się w przekonaniu, że Norbi jest zdrowy. Razem z bratem trenowali hokej, byli bardzo aktywni zarówno w sporcie jak i towarzysko. Lubili spędzać każdy wolny czas w otoczeniu kolegów ze szkoły i przyjaciół. W 2015 roku do naszej szczęśliwej rodziny dołączył Oliwierek.
Radość nasza trwała jednak krótko. Ostatnia wizyta kontrolna w listopadzie 2017 roku i badanie tomografem komputerowym odebrała nam mowę.
… w śródpiersiu Norberta jest guz, podejrzewamy wznowę choroby – takie słowa usłyszeliśmy po sześciu latach od pokonania choroby.
Na coś takiego nie można się przygotować. Żyliśmy zupełnie spokojnie. Kto by pomyślał? NIKT!!! My również nie…
Mieliśmy promil szans, aby choroba wróciła. Już o niej zapomnieliśmy. Pięcioletni okres kontrolny był już za nami. Norbi czuł się świetnie, był wysportowanym i pełnym radości chłopcem. Nikt z nas nie miał ochoty wracać do piekła, które przeżyliśmy sześć lat temu. Nie mogliśmy tego poukładać w naszej głowie. Dlaczego musi przechodzić to drugi raz? …chemioterapia, przeszczep szpiku i całkowita utrata odporności, operacja, liczne tomografie, scyntygrafie, transfuzje krwi, biopsje szpiku i kości oraz niezliczone zastrzyki i pobierania krwi. Litania leków oraz zmian opatrunków przy wejściu centralnym jest również bardzo długa.
Podobnie jak lista doznań psychicznych objawiających się lękami, płaczem i ogólną niechęcią do wykonywanych codziennie czynności. Także frustracja szpitalna, odizolowanie od innych dzieci, rodziny, miejsca zamieszkania, które tak bardzo kocha i do którego jest przywiązany. Naszym domem i naszym światem stał się szpital, dziadkowie natomiast przejęli obowiązki rodzicielskie nad Szymonem i Oliwierem.
Nasz świat legł w gruzach, ale się nie poddaliśmy i każdego dnia walczymy o życie i zdrowie naszego synka. My możemy tylko być przy nim, wspierać go i modlić się o jego zdrowie. Jesteśmy bezradni, nie odbierzemy ani grama bólu. Trudno nie wierzyć w jego sukces, patrząc jak wszystko dzielnie znosi, ile w nim pogody i optymizmu. Nie jeden raz swoją postawą zawstydza nasze przerażone serca, którym ciężko wytrzymać widok strzykawek, kroplówek i chemioterapii wlewanych w jego żyły.
Wszystkim dziękujemy za pomoc, udało się uzbierać środki na immunoterapię.
Pomóc Norbertowi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “1354 pomoc dla Norberta Gumoli”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Norbert:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Bank Zachodni WBK
Title: „1354 Help for Norbert Gumola”
Aby przekazać 1% podatku dla Norberta:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “1354 pomoc dla Norberta Gumoli”
Norbertowi można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: