PRZESZCZEPIONE SERCE I ŻYCIE ZMIENIONE PRZEZ CHOROBĘ…
Opowiem historię Syna, który został kaleką w jednej sekundzie.
Patryk jest młodym, (36-letnim), pracowitym i serdecznym człowiekiem, ojcem 7-letniego Dawidka. Jego choroba serca rozpoczęła się ponad 6 lat temu, (w swoje 30-te urodziny), od wszczepienia rozrusznika serca, w związku z zapaleniem mięśnia sercowego i w konsekwencji –znacznego spadku wydolności osłabionego już serca. Od tego czasu stan jego zdrowia nadal drastycznie się pogarszał, aż we wrześniu 2013 r., podczas pobytu na oddz. Kardiologicz. UCK w Gdańsku jego serce całkowicie odmówiło posłuszeństwa; przestały pracować także nerki i wątroba oraz potrzebne było wspomaganie oddychania.
W związku ze stwierdzoną śmiercią serca, a tym samym bardzo krytyczny, agonalny stan, Patryk został podłączony do sztucznych komór serca, podczas którego dodatkowo długo trwała walka z silnym krwotokiem. Przykuty do szpitalnego łóżka, w oczekiwaniu na nowe serce, w miesiąc później; podczas wymiany pompy, doznał dodatkowo udaru niedokrwiennego mózgu, wskutek czego utracił zdolność mowy, poruszania się oraz sparaliżowana została jego prawa strona ciała. Tak więc, z kaleki sztucznie podtrzymywanego przy życiu, w oczekiwaniu na przeszczep serca, w sekundzie został jeszcze dodatkowo sparaliżowany!
Po miesiącu wegetacji, tkwienia w beznadziejnym stanie, w zasadzie bez wyjścia, w historycznym i jakże pamiętnym dla nas dniu; (26 listop. 2013 r.) dotarło wreszcie wyczekiwane z dnia na dzień nowe SERCE! Transplantacja, na szczęście, powiodła się. Choć znowu trwała walka z zatrzymaniem krwotoku (trzykrotnie otrzymał krew), to jednak przeżył!
Rekonwalescencja potransplantacyjna przebiegła pomyślnie, jednak niestety udar mózgu, a zatem unieruchomienie oraz brak możliwości słownego porozumienia się z otoczeniem (Patryk praktycznie nie mówił, wydawał tylko jakieś niezrozumiałe dźwięki) sprawiło, że bardzo się załamał. W okresie świąteczno-noworocznym 2013/2014 r., mimo nieustającego wsparcia i motywowania ze strony rodziny, Patryk nadal pozostawał w stanie depresji; załamany, smutny, obojętny, bez nadziei na lepsze jutro. (Tu nadmienię, że już w dzieciństwie los Patryka „nie oszczędzał”. Mając dwa i pół roczku, w samą Wigilię B.N., w wypadku samochodowym, na wskutek poparzenia, stracił wszystkie paluszki lewej dłoni). Teraz, jak na ironię – niedowład prawostronny! Pozostał praktycznie bez sprawnych obu rąk! (…)
Po doprowadzeniu Jego spraw kardiologicznych do zadowalającego stanu, mógł dopiero (po ok. pół roku) rozpocząć (długą i żmudną) rehabilitację w Klinice Rehab.UCK w Gdańsku, ucząc się siadać, stawać, mówić (sylaba po sylabie)…itd. Następny pobyt w Szpitalu Rehab. (już w Tczewie). Do domu powrócił (na wózku inwalidzkim) po 10-miesięcznej nieobecności. Jest wciąż rehabilitowany. Patryk jest bardzo cierpliwym i ambitnym pacjentem. Ćwiczy uporczywie na co dzień po wiele godzin. O ile (po 3 i półrocznej!) rehabilitacji udało się przywrócić częściowo czucie w prawej nodze, to prawa ręka nadal uporczywie pozostaje w częściowym niedowładzie. Udar dokonał sporego spustoszenia w jego mózgu, w konsekwencji czego Syn zapewne nie powróci już do stanu sprzed udaru.
Pamiętając w jakim agonalnym i katastrofalnym stanie był Patryk bezpośrednio po udarze, cieszę się, że poczynił tak ogromne postępy. Jednakowoż zdaję sobie sprawę, że przed Nim jeszcze mnóstwo pracy i wyrzeczeń. Zmagamy się z trudami naszego życia tylko we dwoje. Ojciec Patryka nie żyje od ponad 12 lat.
Poza codziennym zmaganiem się Patryka z problemami życia codziennego, nieustannie wymaga on specjalistycznej opieki lekarskiej, zarówno o charakterze kardiologicznym i neurologicznym, jak też dermatologicznym, onkologicznym, okulistycznym, endokrynol., chirurgicznym…i inn. Co 3 m-ce – badań specjalistycznych w szpitalu UCK w Gdańsku.
Nie zdawaliśmy sobie dotąd sprawy, że leki immunosupresyjne; („antyodrzuceniowe” przeszczep), które musi przyjmować dożywotnio, oprócz tego, że nie są tanie, to powodują kolejno bardzo poważne, coraz to nowe choroby. U Patryka stwierdzono już:
- zaćmę podtorebkową obu oczu (posterydową);
- nowotwór złośliwy skóry (czerniak). Miał już wycinany 3-krotnie;
- a przed rokiem nawet padaczkę poudarową.
Ile jeszcze skutków ubocznych i schorzeń spowodują te leki? Już nic nie jest w stanie mnie zadziwić ani zaskoczyć! Syn przyjmuje ich 10 rodzajów.
Żyje nam się trudno i smutno. Chociaż byłam chora i przemęczona, w złym stanie, to dorabiałam na leczenie i utrzymanie Syna do mojej (najniższej) emerytury, jednak aktualnie już nie daję rady! Mam 63 lata, wiele poważnych schorzeń; w tym niską wydolność serca (34%), w ostatnich m-cach przebyłam też mały udar niedokrwienny mózgu.
Bardzo potrzebna jest nam pomoc w leczeniu i rehabilitacji Patryka. (1 godz. rehabilitacji lub logopedy kosztuje 50 złotych! Już bardziej nie mogę się zadłużać!) a chciałabym zrobić dla Syna wszystko, by mógł się rehabilitować i jak najbardziej zbliżyć się do sprawności i życia sprzed lat i aby mimo tylu cierpień miał nadzieję na lepszą przyszłość.
Pomóc Patrykowi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “903 pomoc dla Patryka Kozikowskiego”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Patryk:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Bank Zachodni WBK
Title: „903 Help for Patryk Kozikowski”
Aby przekazać 1% podatku dla Patryka:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “903 pomoc dla Patryka Kozikowskiego”
Patrykowi można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: