WYPADEK KTÓRY ZŁAMAŁ ŻYCIE ROBERTA…
Czwartek, 6 czerwca 2019 roku przedziela życie mojego brata Roberta. Na pół. Scenariusz, który nie powinien nigdy się wydarzyć. A przecież poranek był zwyczajny, psy wyprowadzone na spacer i szybkie szykowanie się do pracy. Sekundy wystarczyły jednak, by wskutek samochodowego wypadku, ten zdrowy mężczyzna otarł się o śmierć. Niemożliwe i nieprawdopodobne a jednak. Na wyciągnięcie ręki od domu. Wezwana karetka pogotowia i bardzo szybko zapada decyzja o transporcie śmigłowcem z Bojanowa do Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego nr 2 im. Św. Jadwigi Królowej w Rzeszowie. Liczą się każde minuty. Minuty życia jego i paraliżującego nas strachu czy Robert przeżyje.
Brat ma wielonarządowy uraz ze złamaniem kręgosłupa piersiowego, obustronne liczne złamania żeber i prawej łopatki. Dochodzą zmiażdżone płuca. Operacja trwająca ponad 8 godzin. Trudna operacja, której towarzyszyło wysokie ryzyko utraty życia. Nadchodzi miesięczna walka na OIOM -ie i oddziale Intensywnej Terapii. Najgorszy strach mija. Następnie przyszedł kolejny szok: prawie z dnia na dzień dowiedzieliśmy się, że Robert będzie wypisany do domu. Nie ma miejsc na oddziale rehabilitacji czy neurologii. Zaczyna się przecież lato. Stan jest już stabilny i nie zagraża życiu.
Nie wiemy jak opiekować się Robertem by nie zrobić mu większej krzywdy. Jak zmienić sparaliżowanemu pampersy. Jak pomóc gdy spastyka mięśni jest tak silna, że nogi uderzają o łóżko.
Przecież potrzebne jest łóżko rehabilitacyjne, do tego przeciwodleżynowy materac. Wszyscy zbierają siły by pomóc i stawić czoła wyzwaniu. Koledzy brata z klubu strzeleckiego zdobywają łózko rehabilitacyjne i materac. Siostra z rodzicami jeździ od ośrodka do ośrodka, od szpitala do szpitala z wypisem w ręku i pyta o możliwe miejsce. Prywatne ośrodki rehabilitacji kosztują. Kwoty których nie jesteśmy w stanie zdobyć.
Robert żyje. A w nas pojawia się myśl typu jak? Bo teraz będzie musiał nauczyć się żyć inaczej. Gdy własne ciało staje się obce, nieposłuszne, gdy proste czynności wykonywane automatycznie, bez zastanowienia, bez zwrócenia na nie uwagi okazują się niemożliwe do wykonania. Cieszymy się ze sprawnych rąk. Robert nie poddaje się. Marzy tak jak i my o zrobionych pierwszych krokach po tej stronie życia.
Mój brat jest uparty i wiem, że jak tylko będzie miał szansę to wykorzysta ją do końca, do ostatniego nerwu. Teraz jest czas walki o to by mógł usiąść na wózek. O każdy mięsień podtrzymujący w pionie. O każdy mięsień, który pozwoli mu być samodzielny. Teraz jest ból i lęk, co przychodzi jak najpodlejszy złodziej nocą i okrada z nadziei.
Wierzę w Roberta. I wierzę, że uda się jemu i nam wszystkim wygrać tę ciężką walkę i kiedyś stanie o własnych siłach na nogi.
Ma dla kogo żyć i walczyć. Nie mógł być na ślubie swojej najstarszej córki Izabeli. Nie stał przy niej gdy składała przysięgę małżeńską. Mógł być tylko myślami. I na pewno był. Zawsze widziałam w jego oczach tę ogromną miłość do córek i żony Doroty.
Nie pozwólmy Robertowi stracić szansy na zwyczajne, normalne życie. Zwyczajne a jednak tak wyjątkowe.
Pomóc Robertowi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Santander Bank
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “2342 pomoc dla Roberta Kot”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Robert:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym Kawałek Nieba
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Santander Bank
Title: „2342 Help for Robert Kot”
Aby przekazać 1% podatku dla Roberta:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “2342 pomoc dla Roberta Kot”
Robertowi można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: