SZANSA NA ŻYCIE… ELA I RAK
Aktualizacja:
Elżbieta odbyła zabieg Nanoknife. Wszystkim dziękujemy za pomoc.
Historia Elżbiety:
Całe życie poświęciłam pomocy innym. Jako fizjoterapeuta przez 27 lat powtarzałam moim podopiecznym, że trzeba walczyć, że nie wolno się poddawać nawet wtedy, gdy wydaje się, że nie mają szans na sprawność. Dlatego wiem, jak ważnym jest nigdy się nie poddawać.
Dziś los postawił mnie w takiej samej sytuacji, w jakiej przez lata stali moi pacjenci. Bo diagnoza złośliwego nowotworu wątroby, który jest nieoperacyjny dla tradycyjnej chirurgii to swoiste „sprawdzam”.
Mam 48 lat, dwoje dzieci. Zawsze prowadziłam zdrowy tryb życia, bo jakbym mogła przekonywać do niego pacjentów, sama nie trzymając się zasad? Czasem pobolewał mnie brzuch, ale lekarz uspokajał, że nie ma powodów do niepokoju. Jak się dowiedziałam o nowotworze? Przypadkiem. Profilaktyczne USG wykazało „coś nieładnego” w wątrobie. Rozszerzona o TK diagnostyka nie zostawiła miejsca na złudzenia. Guz nowotworowy umiejscowiony w miejscu nieoperacyjnym. Słowa lekarza, że mam szczęście, bo nie widać zmian meta nie pocieszały. Bo co z tego, skoro nikt nie potrafił mi pomóc? Czy na pewno? I wtedy okazało się, że jest metoda, która daje szansę osobom w sytuacji takiej jak moja. NANOKNIFE – nowatorska metoda, zabijająca raka na poziomie komórkowym nawet tam, gdzie położenie zmian jest krytyczne. Nierefundowana, niestety. I bardzo kosztowna. Bo dziś wiem, że moje życie kosztuje 70 tys. zł.
Gdy dostałam kwalifikację do zabiegu natychmiast rozpoczęliśmy z rodziną gromadzenie środków. Na dziś wspólnie z moimi najbliższymi i przyjaciółmi udało nam się zgromadzić blisko połowę potrzebnej sumy. Lekarz zaleca wykonanie zabiegu w połowie lipca…
Nie mam już więcej możliwości, by uzbierać drugą połowę potrzebnej kwoty. Dlatego zdecydowałam się schować dumę do kieszeni i poprosić innych, czasem zupełnie obcych ludzi o pomoc. Bo chcę walczyć, chcę wygrać, chcę pokazać innym, że z nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji należy szukać wyjścia. Bo póki walczę, jestem zwycięzcą…
Każdemu, kto weprze mnie w odpowiedzi na prośbę choćby najmniejszą kwotą – z całego serca dziękuję już dziś i obiecuję, że do końca życia będę spłacać ten dług pomagając innym w nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji, w jakiej los ich postawi. Proszę, mam tydzień na to, by uzbierać 35 tys. zł… Czy zdążę?
Elżbieta