UDAR MÓZGU, KTÓRY ZABRAŁ ZBYT WIELE I MOJA SZANSA NA POWRÓT DO ŻYCIA…
Tam skąd pochodzimy ceni się wartości, które obecnie straciły na znaczeniu. Dbanie o własną rodzinę, ciężką pracę, religijność i pomoc innym ceni się tutaj bardziej niż majątek czy rzeczy materialne. W naszym środowisku nikt nie śmieje się, gdy w lecie jesteś opalony na tzw. budowlańca lub gdy w lusterku wstecznym wisi różaniec.
Ciężko w skrócie opisać życie Szczepana, zamknąć w paru słowach życiorys młodego człowieka. Szczepan miał wiele zajęć i pasji. Zaczynając od bycia basistom w lokalnym zespole, poprzez pracę, jako rozwoziciel towaru po sklepach. Otworzył własną działalność gospodarczą by w końcu być odpowiedzialnym za budowanie ogromnych, żelbetonowych gmachów. Jego życie nigdy nie biegło z górki, lecz Szczepan nadrabiał uporem i zawziętością, a jego myśli krążyły wokół budowania wspólnej przyszłości ze swą wieloletnią miłością. Nic nie zapowiadało tragedii. Niedawno kupiony samochód, nowa umowa o pracę oraz praca nad projektem własnego domu zapowiadały, że w jego życiu nastały spokojne dni. Rzeczywistość okazała się jednak z goła inna, a wszystko to, co przez lata budujemy i z taka troską pielęgnujemy, to tak naprawdę ogromny żyrandol wiszący na cienkiej wstążce, którą rzeczywistość może w każdej chwili przeciąć niezależnie od tego, co zrobimy. Niestety los postanowił zabawić się życiem naszego przyjaciela i członka rodziny.
Wieczorem, 8 maj br. po Szczepana przyjechała karetka. Do dnia dzisiejszego nie wrócił on do domu. Na początku wydawało się, że to zwykła migrena, na którą cierpiał od czasu do czasu. Zwykle pomagały na nią środki przeciwbólowe oraz odpoczynek we własnym łóżku. Lecz tego dnia nic nie było takie jak zwykle. Wieczorem, gdy Szczepan wrócił z pracy zaczęło dziać się z nim coś bardzo złego. Na początku stracił mowę, widać było po nim, że jest bardzo przerażony tym, co dzieje się z jego ciałem. Gdy przyjechała karetka stracił czucie w nogach.
Po przyjeździe do szpitala musieliśmy czekać na naszą kolej by nas przyjęto. Lekarze wydawali się pewni, że zdrowiu i życiu Szczepana nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Jak się później okazało, byli pewni, że był pod wpływem środków odurzających. Rodzina zaprzeczała tym oskarżeniom, również Szczepan jak tylko mógł wysyłał sygnały, że jest to nie prawda. W jego oczach było widać, jaki ból sprawiają mu te oskarżenia. Podczas badań, zarówno tomografia jak i toksykologia niczego nie wykazały. Lekarze byli pewni, że objawy miną, bowiem są efektem weekendowego imprezowania jak sądzili. Niestety do rana Szczepan całkowicie stracił kontrolę nad własnym ciałem, nie zdolny do najmniejszego ruchu.
Niestety na przetransportowanie do bardziej wyspecjalizowanego szpitala w Krakowie musieliśmy czekać do południa. Po przewiezieniu do krakowskiego szpitala, tamtejsi lekarze zdiagnozowali udar niedokrwienny pnia mózgu. Jednak nie to było najgorsze, najgorsze okazały się dalsze rokowania z godnie, z którymi Szczepan miał małe szanse na przeżycie, a kluczowe w walce o jego życie miały okazać się trzy najbliższe doby.
Ciężko opisać słowami, co czują najbliżsi, gdy w ciągu kilkunastu godzin najbliższa im osoba zostaje uwięziona we własnym ciele i rozpoczyna walkę o przeżycie. Jak rozmawiać z najważniejszą dla Ciebie osobą w życiu i nie móc wyjaśnić, dlaczego to się w ogóle wydarzyło?, Jak długo to potrwa?. Podczas gdy ta osoba potrafi jedynie kontaktować się wzrokowo i raz na jakiś czas uronić łzę, szybko niknącą na rozpalonym policzku.
Jeśli ktoś kiedykolwiek zarzuci Szczepanowi brak woli walki, to będzie to największe niedopowiedzenie w historii. Mimo, iż wszyscy na czele z Panią lekarz, która była przy nim prawie codziennie, zapewniali nas, że to już przegrana walka, że trzeba zacząć myśleć o przyszłości bez Szczepana, ten nie poddał się ani przez chwile nie dopuszczając do siebie myśli, że to już koniec.
Widok najbliższej osoby przykutej do łóżka zdanej na łaskę innych, z niemym wyrazem przerażenia na twarzy to coś całkowicie łamiącego serce. Tym bardziej patrząc gdzie się znajdował, jedyny wśród osób znajdujących się na oddzielę mający mniej niż 60 lat.
Gdy po paru dniach wydawało się, że nadejdą lepsze dni, przyszło zachłystowe zapalenie płuc. Dla zdrowego organizmu to praktyczni nic groźnego, lecz dla tak chorego organizmu oznaczało kolejną nierówną walkę o własne życie. Szczepan znalazł się na oddziale, gdzie raz po raz łapał groźne dla organizmu infekcje. Jednak i tę walkę wygrał i po paru dniach wrócił z Oddziału Intensywnej Terapii na Oddział Udarowy gdzie pozostał przez dwa miesiące. Każdego dnia toczył nierówną walkę z chorobą niepewny o to, co przyniesie kolejny dzień. Kolejne dawki antybiotyków, które przyjmował osłabiały jego odporność, która i tak była już znikoma. Pojawiały się kolejne infekcje, opóźniające rehabilitację. Przez ten okres nic nie było łatwe: oddychał przez respirator, karmiony był za pomocą sondy, a każda najmniejsza bakteria mogła okazać się tą śmiertelną.
Wiedzieliśmy, że pobyt w szpitalu jest dla niego niebezpieczny ze względu na kontakt z innymi osobami. Musieliśmy również podjąć starania o jak najszybszą rehabilitację. Nie było to jednak łatwe, bowiem ośrodki rehabilitacyjne nie chciały przyjąć Szczepana w takim stanie zdrowia, w jakim się znajdował. Uśmiechnęło się jednak i do nas szczęście. Znalazł się jeden ośrodek, który wyciągnął do nas pomocną dłoń.
Tak opuściliśmy szpital i rozpoczęliśmy kolejny etap walki o powrót Szczepana do normalnego życia. Wszystko to, co przewidywali lekarze, czyli całkowity paraliż praktycznie bez szans na poprawę straciło rację bytu, gdy po paru dniach pobytu w ośrodku Szczepan zaczął poruszać palcami, a potem dłonią.
Tchnęło to w niego nową energię i nadzieję, bowiem perspektywa powrotu do dawnego życia stała się realniejsza jak nigdy wcześniej. Niestety tak fachowa opieka wiąże się z ogromnymi kosztami, które przekraczają nasze możliwości finansowe, bowiem miesięczny pobyt w ośrodku kosztuje 20 tys. zł, nie licząc innych kosztów leczenia i rehabilitacji. Wierzymy, że długotrwała rehabilitacja zdziała cuda i nastąpi wyczekiwany przełom, który pozwoli powrócić Szczepanowi do pełnej sprawności by na jego twarzy znów zagościł uśmiech. Niestety powrót z tak dalekiej podróży jest niezwykle mozolny, a efekty są ledwo widoczne, dlatego jesteśmy przygotowani na długotrwałą rehabilitację, która wymaga ogromnych nakładów finansowych.
Szczepan to młody człowiek pełen wiary w to, że odzyska zdrowie jednak bez Państwa pomocy jest to niemożliwe. Rodzina i przyjaciele walczą każdego dnia o to, aby Szczepan znowu wrócił do najbliższych. Zwracamy się do Państwa z ogromna prośbą, aby nie zostawiać nas samych, aby wspierać młodego człowieka, który w swym dotychczasowym życiu był chętny do pomocy innym, jednak teraz to on potrzebuje ogromnego wsparcia.
Pomóc Szczepanowi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “1055 pomoc dla Szczepana Kachnic”
wpłaty zagraniczne – foreign payments to help Szczepan:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Bank Zachodni WBK
Title: „1055 Help for Szczepan Kachnic”
Aby przekazać 1% podatku dla Szczepana:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “1055 pomoc dla Szczepana Kachnic”
Szczepanowi można też pomóc poprzez wpłatę systemem Przelewy24: