TATUSIU WRÓĆ DO NAS…
Tatusiu, Ty zawsze byłeś przy nas. Od najmłodszych lat ocierałeś naszą każdą łzę, trwałeś przy naszych łóżeczkach, gdy byliśmy mali i przy każdej chorobie, uczyłeś nas pierwszych kroczków i pokazałeś jak jeździć na rowerze, dawałeś nam cząstkę siebie każdego dnia… Zawsze czuliśmy ciepło Twojej miłości, to poczucie bezpieczeństwa jakie daje nikt inny tylko właśnie Tata. Dziś po tym wszystkim co przeżyliśmy,
kiedy już tyle łez wylaliśmy ze strachu, że Cię stracimy, czujemy, że kochamy Cię na nowo, jeszcze silniej, miłością której nie da się opisać. Chcemy dać Ci to wszystko, co Ty nam dałeś gdy byliśmy mali, chcemy teraz my trwać przy Twoim łóżku i ocierać Twoje łzy… Tatusiu, wiesz, bardzo Cię kochamy…
W maju 2016 nasze życie zmieniło się całkowicie. Mój tata doznał wypadku, w wyniku którego doszło do pęknięcia czaszki i wodogłowia. Diagnoza to urazowe krwawienie wewnątrz-czaszkowe, krwiak podtwardówkowy, krwawienia wtórne do stłuczenia mózgu, złamania kości czaszki i niedowład …
7.06 tata został przyjęty na oddział intensywnej terapii w Radomsku i leczenie w oddziale chirurgicznym. W krótkim czasie stan taty bardzo się pogorszył. Okazało się że dostał zapalenia płuc, a dalsze badania wykazały bakteryjne zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i zakażenie gronowcem. Tatuś stracił kontakt z nami, był nieprzytomny, przestał poruszać rękoma. Lekarze powiedzieli, że nie ma dla niego już żadnej nadziei…
W międzyczasie szukaliśmy pomocy u różnych specjalistów. Po konsultacji u jednego z profesorów dowiedzieliśmy się ze stan taty nie jest beznadziejny, tylko potrzebna jest jak najszybsza rehabilitacja i umieszczenie taty w odpowiednim szpitalu. Tacie przeprowadzono szereg badań. Rehabilitacji nie wdrożono, ponieważ oddział chirurgii nie posiada zaplecza rehabilitacyjnego. Szukaliśmy więc miejsca w innych klinikach. Niestety żaden szpital nie chciał taty przyjąć ze względu na infekcje i brak kontaktu. Na własną rękę zorganizowaliśmy rehabilitanta, który codziennie przez godzinę ćwiczy z tatą. Kolejne godziny ćwiczy z nim jego brat.
Od znajomego dowiedzieliśmy się o lekarzu, który zajmuje się wybudzaniem pacjentów ze śpiączek. Skontaktowaliśmy się z profesorem i umówiliśmy się na wizytę. Droga na wizytę to była najgorsza droga w naszym życiu, ponieważ profesor był naszą ostatnią nadzieją i jeżeli by stwierdził że taty nie da się uratować nadzieja by prysła. Po zajechaniu na miejsce profesor obejrzał wszystkie tomografie i karty leczenia taty, milczał, a my czekaliśmy czego się dowiemy. Gdy skończył stwierdził, że go uratuje. W naszych sercach zaświeciło znów słońce. To były najpiękniejsze słowa jakie mogliśmy usłyszeć. Przyjął tatę do swojej kliniki i powiedział, że postawi go na nogi. Po 4 dniach tato wyglądał o wiele lepiej i zaczynał coraz bardziej wodzić wzrokiem oraz powoli jeść przez usta. Profesor stwierdził, że w święta zje jajko Wielkanocne. Niedługo będzie miał wyciąganą rurkę tracheostomijną i zacznie spotkania z logopedą. Rehabilitacja działa na niego kojąco i z chęcią się jej poddaje.
Mój tata jest niezwykle pogodnym człowiekiem. Lubi się śmiać, rozmawiać z ludźmi i pomagać na wszelkie sposoby. Od wielu lat jest honorowym dawcą krwi, za co został nawet odznaczony orderem. Wierzy, że człowiekowi trzeba pomagać nie z obowiązku, ale dlatego że to po prostu ludzkie i powinno być to wpisane w naturę każdego człowieka. W czasach młodości fascynował się kulturą rockową. Do czasu wypadku nosił długie włosy, których nigdy nie pozwolił sobie ściąć! ;-). Dziś przy rehabilitacji towarzyszą mu dźwięki jego ulubionych zespołów. Widać że muzyka ma na niego bardzo dobry wpływ, relaksuje się przy niej i jego umysł błądzi gdzieś wśród tych dźwięków. Ale my nie chcemy by błądził, chcemy by do nas wrócił. Zbieramy środki na bilet powrotny z tego nieznanego świata, bo wszyscy na niego czekamy tutaj, bo jest nam potrzebny i tak bardzo go kochamy. Jak dla taty ważny był każdy mililitr oddanej krwi, która ratuje życie, tak teraz on potrzebuje każdego grosza, aby móc wrócić do życia
Choroba nauczyła nas doceniać każdy dzień z Tatusiem, być wdzięcznym za każdy uśmiech, za jego obecność, która daje w sercu to wewnętrzne ciepło. Wiemy, że jesteśmy w sytuacji, ze nasza miłość potrzebuje jeszcze pomocy innych, ale wierzymy, że ktoś zauważy jego cierpienie i naszą troskę i nie pozwoli, aby tak pozostało…
Pomóc Grzegorzowi można dokonując wpłaty na konto:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “705 pomoc dla Grzegorza Piskorskiego”
wpłaty zagraniczne – foreign payments:
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Title: „705 Help for Grzegorz Piskorski”
Aby przekazać 1% podatku dla Grzegorza:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “705 pomoc dla Grzegorza Piskorskiego”
Grzegorzowi można też pomóc poprzez wpłatę systemem DOTPAY: