RAK ZABIERA NAM DZIECKO. POMÓŻCIE WIKTORKOWI ZWYCIĘŻYĆ W WALCE O ŻYCIE
Nie ma takich słów, które mogłyby wyrazić ból po stracie ukochanego dziecka. Wiktorek odszedł… Pozostanie na zawsze w sercach tych, którzy tak bardzo go kochają i w chwilach spędzonych razem, które nigdy nie zostaną odebrane… Dziękujemy wszystkim za pomoc w jego leczeniu. Dzięki Wam dłużej był razem z ukochaną rodziną
Historia Wiktorka:
Strach o życie dziecka, to najgorsze co może czuć rodzic.
15.02.2018, miesiąc po 5 urodzinach dowiedzieliśmy się, że w głowie naszego synka jest guz, który śmiertelnie zagraża jego życiu. Od tego dnia nasz Wiktorek zamiast cieszyć się beztroskim dzieciństwem, musi zmagać się ze śmiertelna chorobą. Zaczął ciężką walkę z wyjątkowo złośliwym nowotworem. Rak zajmuje jego głowę i rdzeń kręgowy. Po chemioterapii wstępnej kolejny etap to radioterapia czyli naświetlanie całego ciała i głowy. Jednak nie daje ona gwarancji powrotu do zdrowia. Taką szansą na pokonanie raka oraz zdrowe, lepsze życie bez powikłań po napromienianiu jest terapia protonowa. Lekarze z Kliniki w Niemczech zakwalifikowali naszego synka na leczenie. Niestety, ze względu na wysoki koszt tej terapii, sami nie jesteśmy w stanie zapłacić za leczenie. Dlatego prosimy: pomóżcie ratować nasze dziecko!
Kłopoty ze zdrowiem naszego synka Wiktorka lat 5 zaczęły się na początku roku od bólów głowy, które wiązano ze stanem zapalnym zatok. Leczony był antybiotykami przez pediatrę, a później laryngologa. Bóle głowy jednak nie ustępowały, przeciwnie nasiliły się i do tego dołączyły wymioty. Wiktorek budził się w środku nocy z przeraźliwym płaczem, że boli go głowa, po czym gwałtownie wymiotował. Po tym ból głowy mijał. Nie wiedział co się z nim dzieje i dlaczego czuje się taki słaby. Pytał : „Mamusiu co się ze mną dzieje?” Nigdy wcześniej poważnie nie chorował i był zawsze pełen energii, a nagle tracił siły i przesypiał całe popołudnia. Nasilające się wymioty, poważnie nas zaniepokoiły. 14.02.2018 roku zgłosiliśmy się z synkiem do najbliższego szpitala. Następnego dnia rano wykonano badanie TK głowy z kontrastem i lekarze już wiedzieli, że w głowie Wiktorka w tylnym dole czaszki jest guz, który śmiertelnie zagraża jego życiu. Byliśmy przerażeni diagnozą. Miliony pytań w naszych głowach. Jak to guz? W głowie naszego dziecka? Skąd? Nie wiedzieliśmy co będzie dalej. Wszystko toczyło się bardzo szybko. Karetką przewieziono nas do Katowic ponad 200 km od domu, gdzie trafiliśmy pod opiekę wspaniałych neurochirurgów w GCZD. Na dzień przed operacją wykonano MR głowy i kolejna tragiczna wiadomość, oprócz guza , zauważono cechy rozsiewu. Oznaczało to, że po operacji konieczne będzie leczenie onkologiczne. Nie wiedzieliśmy jeszcze z czym będziemy walczyć.
21.02.2018 Wiktorek przeszedł trudną operację usuwania guza. Baliśmy się śmiertelnie o jego życie. Mogło zdarzyć się wszystko, wiedzieliśmy o powikłaniach, które mogły nastąpić. Operacja się szczęśliwie udała! Jednak Wiktorek był bardzo słaby, nasiliły się dolegliwości bólowe głowy i wymioty. Tydzień później kolejna operacja, implementacja układu zastawkowego, który reguluje ciśnienie w jego główce. Kolejne szwy na wygolonej główce i jego strach. Bał się jeść w obawie, że pojawią się znowu wymioty lub wszystko wyleje się dziurą w brzuszku. To niewyobrażalne ile do tej pory już musiał wycierpieć. Przeszedł bardzo dużo w krótkim czasie, a pomimo to jest dzielny i zbiera siły do kolejnych starć z nierównym przeciwnikiem jakim jest rak w jego ciele.
Chcielibyśmy, żeby ten koszmar, został jedynie wspomnieniem z dzieciństwa. Za każda kwotę wsparcia jesteśmy wszystkim ogromnie wdzięczni. Razem możemy pomóc wrócić mu normalne życie!